Pierwszy mistrz

Od wielu lat sportowych emocji i radości przysparza kibicom Justyna Kowalczyk, która od czasów Józefa Łuszczka wspięła się na szczyt biegów narciarskich. Osiągnięcia Justyny znają nie tylko fani sportu, dlatego powróćmy do naszego pierwszego mistrza świata.

Józef Łuszczek urodził się 20 maja 1955 roku w Zubsuche (obecnie Ząb) nieopodal Zakopanego. Po raz pierwszy pokazał się szerszej widowni jako junior, gdy zwyciężył w Biegu Sylwestrowym. Po tym sukcesie trafił do Startu Zakopane, gdzie opieką objęli go trenerzy Antoni Marmola i Tadeusz Fronka. Szybko awansował do kadry narodowej. Zawsze charakteryzowały go trzy rzeczy fenomenalna wydolność organizmu, charyzma podczas treningów i zabawa przy alkoholu. W świecie sportowym głośno było o zgrupowaniu kadry w Szklarskiej Porębie w 1975 roku, gdy Łuszczek w tajemnicy przed trenerem Budnym wymknął się nocą na zabawę, a powracając wpadł do piwnicy łamiąc kości śródstopia. Po tym wydarzeniu został zawieszony w prawach członka kadry. Należy jednak podkreślić, że od tego zdarzenia zmienił swój stosunek do obowiązków sportowca. Trener Budny opracował trening, podczas którego Łuszczek dziennie pokonywał nawet do 100 kilometrów. Podporządkowanie się rygorowi zaowocowała zdobyciem w roku 1978 mistrzostwa świata na 15 km oraz 3. miejscem w biegu na dystansie 30 km. Prezydent Finlandii wręczył mu nagrodę dla najlepszego zawodnika mistrzostw. Osiągnięcia te docenili kibice wybierając go najlepszym sportowcem 1978 roku w Polsce.

W glorii chwały Józef nie potrafił udźwignąć ciężaru sławy. Ponownie pojawiły się problemy alkoholowe. Nie myślał o przyszłości, realizował swoje marzenia o sławie, samochodach i pięknych kobietach. Doprowadziło to do obniżenia formy sportowej. Co prawda nadal był niepokonany w kraju (łącznie zdobył 36. razy mistrzostwo Polski), jednak w najważniejszych startach zawodził.

Dwukrotnie startował na igrzyskach olimpijskich. W 1980 roku w Lake Placid zajął 5. miejsce na 30 km, 6. na 15 km i 17. w biegu na 50 km. Bardzo słabo wypadł podczas igrzysk w Sarajewie, gdzie uplasował się na 27. miejscu na 50 km, 36. na 15 km i 41. na 30 km. Dwukrotnie na igrzyskach pełnił funkcję chorążego polskiej reprezentacji.

W roku 1981 zawarł związek małżeński z poetką Magdaleną Ficowską, z którą ma syna Artura. Małżeństwo nie przetrwało trudów życia. Żona z synem powróciła do Warszawy, a Łuszczek po zakończeniu kariery wyjechał do pracy w Wiedniu. Po powrocie ożenił się z Michaliną Maciuszek. Z tego związku ma córkę Paulinę, która startuje w igrzyskach olimpijskich w Soczi oraz synów Daniela i Filipa. Trening ponad siły oraz tryb życia doprowadził do wielu urazów kręgosłupa i stawów. Obecnie utrzymuje się z niewielkiej renty, często komentuje zawody narciarskie w telewizji. Chętnie udziela się w pracy z młodymi adeptami narciarstwa. Pamiętam, jak w latach osiemdziesiątych trenerzy klubów piłkarskich wynajmowali Pana Józefa do treningów wytrzymałościowych w górach. Gdy zawodnicy jednego klubu padali po biegu, on z drugim zespołem wyruszał w góry.

Do dziś pozostaje jedynym polskim mistrzem świata w narciarstwie klasycznym wśród mężczyzn. Za zasługi 4 listopada 2009 roku został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Zapewne nie wykorzystał do końca pokładanych w nim nadziei, ale pozostaje w sercach kibiców szczególnie za Lahti 1978.

Data: 2014-02-22 godz. 06:56
Pobrano ze strony: www.sportowahistoria.pl