Bohdan Tomaszewski, czyli życie poświęcone tenisowi

2015-03-04, 09:45   A A A   drukuj   Michał Hasik

fot. Wikimedia Commons/Marian Gadzalski
Kilka dni temu dotarła do nas smutna informacja o śmierci Bohdana Tomaszewskiego, legendy polskiego dziennikarstwa sportowego, a wcześniej świetnie zapowiadającego się tenisisty, którego karierę przerwał wybuch II wojny światowej.

Większość kibiców kojarzy Tomaszewskiego jako wybitnego dziennikarza i spikera radiowego komentującego największe wydarzenia sportowe na świecie. Przez ostatnie lata związany był ze stacją Polsat Sport, gdzie z charakterystyczną dla siebie elegancją językową i wyczuciem komentował zawody Wimbledonu. Był wielkim miłośnikiem tenisa ziemnego, któremu poświęcił całe życie – jako działacz, komentator, a wcześniej zawodnik.

Karierę zawodniczą rozpoczął w 1936 roku w sekcji tenisowej Wojskowego Klubu Sportowego „Legia” w Warszawie, w którego barwach został mistrzem Polski juniorów w 1939 roku, a wcześniej mistrzem Polski do lat 16 w 1937 roku. Ten ostatni tytuł zdobył przed własną publicznością, gdyż zawody rozegrano na kortach warszawskiej Legii przy ulicy Myśliwieckiej. Zresztą to miejsce było mu szczególnie bliskie, bowiem to właśnie tam rozpoczął swoją przygodę z dziennikarstwem radiowym komentując w 1947 roku mecz Pucharu Davisa Polska – Anglia.

Tenis ziemny cenił za to, że stanowi połączenie wartości artystycznych i elementów właściwych umysłom ścisłym. Zwracał zawsze uwagę na odpowiednie zachowanie zawodników. Na korcie uchodził za dżentelmena i uosobienie dobrych manier. Dobrze rokującą karierę sportową przerwał wybuch II wojny światowej. Po wojnie został współorganizatorem, działaczem, a także zawodnikiem Szczecińskiego Klubu Tenisowego (1946-1948), którego korty mieściły się przy al. Wojska Polskiego 127. Początki nie były łatwe. Jak pisał w swoich wspomnieniach z 1946 roku: „Grałem z Lulkiem Popławskim (przed wojną 6-7 rakietą w Polsce – przyp. redakcja). On zagrał loba. Nieczysto. Ramą. Piłka poleciała daleko poza kort. Niedaleko był domek klubowy – śni mi się on do dziś – a za nim rosły krzewy. Ja poszedłem tam szukać tej piłki. Nie mogę znaleźć, przedzieram się przez te krzewy i patrzę, a tam na dole jest kolejny kort. Ale inny, lepszy. Główny kort! Centralny. Bez linii wprawdzie, ale z trybunkami usypanymi wokół. Cudowny, czerwony kort! Na środku stał rozbity łazik z literami LW – Luftwaffe. Oczywiście pierwsza myśl: Co my tu będziemy grali na bocznych kortach, my chcemy na centralnym”.

Wreszcie w czerwcu 1946 roku udało się rozegrać pierwszy drużynowy mecz tenisowy – SKT podejmował klub z Sopotu, podczas którego Bohdana Tomaszewskiego wraz z Jerzym Księżopolskim odnieśli zwycięstwo nad renomowaną parą z Sopotu: Mrokowski/Korneluk. W kolejnych miesiącach Tomaszewski uczestniczył w organizowanych przez swój klub zawodach. Obowiązki działacza nie przeszkadzały mu w odnoszeniu sukcesów na korcie. Wystarczy wspomnieć, że zdobył tytuł mistrz Szczecina w grze singlowej. W 1948 roku zdecydował się wrócić do Warszawy, gdzie skupił się na pracy w roli dziennikarza. Przeprowadzka oznaczała koniec kariery sportowej, ale nie koniec przygody z ukochaną dyscypliną. Grywał amatorsko, relacjonował w prasie, a później komentował w radiu zawody tenisowe. Pod koniec lat 60-tych zaangażował się w rozwój tenisa ziemnego w kraju, szczególnie wśród najmłodszych. Do końca życia pozostał wierny swojej największej sportowej miłości.
 

Komentarze

Komentarz zanim zostanie opublikowany, poddany jest weryfikacji. Jeżeli jego treść nie łamie regulaminu strony, będzie opublikowany.

Brak komentarzy.