ISSN
Sportowa Historia

Marzenia o igrzyskach i wygrana batalia o EURO2012

2016-10-18, 11:06   A A A   drukuj   Krzysztof Szujecki

fot. Wikimedia Commons/Rapider2

Tradycje organizowania wielkich imprez sportowych na terytorium naszego kraju sięgają okresu zaborów i Drugiej Rzeczypospolitej. Kontynuowano je w późniejszych czasach, a po 1989 roku Polska już dwukrotnie przymierzała się, niestety bezskutecznie, do przeprowadzenia zimowych igrzysk olimpijskich.

Po raz pierwszy miało to miejsce jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, kiedy o organizację tej imprezy ubiegało się Zakopane. W przeciwieństwie jednak do Krakowa, którego mieszkańcy kilkanaście lat później opowiedzieli się w referendum przeciwko organizacji igrzysk’2022 i Polska musiała na rok przed ostatecznym rozstrzygnięciem wycofać swoją kandydaturę, Zakopane obecne było do samego końca na liście miast ubiegających się o igrzyska. Niestety koncepcja polskich przedstawicieli została odrzucona na sesji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego w Seulu w czerwcu 1999 roku, a sportowców startujących na XX Zimowych Igrzyskach Olimpijskich’2006 ugościł ostatecznie włoski Turyn.

O tym, że mistrzostwa Europy’2012 w piłce nożnej zorganizuje Polska wspólnie z Ukrainą, dowiedzieliśmy się w kwietniu 2007 roku. W tajnym głosowaniu w brytyjskim Cardiff polsko-ukraińska propozycja uzyskała w pierwszej turze bezwzględną większość głosów. W turnieju, którego mecz otwarcia odbył się na nowopowstałym z tej okazji Stadionie Narodowym w Warszawie, a finał w stolicy Ukrainy – Kijowie, wzięło udział 16 drużyn europejskich, wyłonionych – tradycyjnie – we wcześniejszych, wielomiesięcznych eliminacjach.

Zanim jednak doszło do rozegrania turnieju finałowego, powszechnie cieszyliśmy się z otrzymania tej prestiżowej imprezy, choć wielu zwracało jednocześnie uwagę na ogrom pracy, jaką trzeba włożyć w ciągu tych pięciu lat, aby zrealizować założone projekty, przede wszystkim związane z budową nowych stadionów. Pamiętny dzień, w którym przyznano nam i Ukraińcom prawo do organizacji EURO, tak wspominał ówczesny prezes PZPN, Michał Listkiewicz: „(…) Pod hotelem stoi kilkudziesięciu polskich kibiców, z flagami, szalikami. Pozdrawiają mnie, biją brawo. Łza się w oku kręci, bo to pierwszy raz w mojej karierze prezesa fani wiwatują na mój widok. Potem jest śniadanie z gwiazdami, które przyjechały nas wspierać. Przy stole siedzą m.in. Grzegorz Lato, Włodzimierz Lubański, Irena Szewińska, Andrij Szewczenko, Siergiej Bubka. Po posiłku idziemy do gmachu ratusza w Cardiff. Tam też jest tłum polskich kibiców. Czuję się jak piłkarz wychodzący na boisko. Nerwowe oczekiwanie na werdykt, jestem pełen obaw. Spoglądam na wyjście z Sali, gdzie obradują członkowie Komitetu Wykonawczego UEFA. Są, idą. Mój przyjaciel Gilberto Madail, szef portugalskiej federacji, przechodząc ściska mi rękę i puszcza oko. Dociera do mnie, że będzie OK. Po trzech minutach wszystko jest jasne. Wybuch niekontrolowanej radości. Rzucam się na Tomasza Lipca, wskakuję mu na plecy. Chyba jest przerażony. Uściski z Ireną Szewińską, której nazwisko otwierało nam wiele drzwi. Z Surkisem [szefem ukraińskiej federacji piłkarskiej – Hrihorijem Surkisem – przyp. autora] składamy sobie gratulację. Do dziś w moim gabinecie na honorowym miejscu wisi zdjęcie, jak całuję go wtedy w czółko. Wychodzę na scenę, wygłaszam parę słów. Z głowy. Nie mam przygotowanego przemówienia. Staramy się trzymać fason. Rozluźnienie i zabawa zaczyna się na pokładzie samolotu, którym wracamy razem z Ukraińcami. Śpiewy, różne napoje. Jest też poczucie ulgi, że po gigantycznej robocie, jaką wykonaliśmy od 2003 roku, pierwszy etap się udał i będziemy mieli chwilę oddechu. Ale jest też świadomość, że potem trzeba będzie wrócić do jeszcze cięższej pracy1”.

Turniej finałowy niestety nie był udany dla gospodarzy. Zarówno Polska, jak i Ukraina nie wyszły z fazy grupowej. W finale, który rozegrano na siedemdziesięciotysięcznym Stadionie Olimpijskim w Kijowie, zmierzyły się drużyny Włoch i Hiszpanii. Mecz ten miał zdecydowanie jednostronny przebieg; Hiszpanie odnieśli bezapelacyjne, bardzo wysokie zwycięstwo – 4:0.

1 90 lat polskiego sportu, Kalita Marcin (red.), Warszawa 2011, s. 113.

 

Komentarze

Komentarz zanim zostanie opublikowany, poddany jest weryfikacji. Jeżeli jego treść nie łamie regulaminu strony, będzie opublikowany.

Brak komentarzy.