ISSN
Sportowa Historia

Rekord okraszony kontuzją

2016-08-10, 07:46   A A A   drukuj   Michał Hasik

fot. Commons.wikimedia.org

10 sierpnia 1961 roku na kameralnym stadionie w Wałczu Zdzisław Krzyszkowiak odzyskał utracony wcześniej rekord świata. Dystans 3000 metrów z przeszkodami pokonał w czasie 8.30,4.

Zdzisław Krzyszkowiak uważany jest za jednego z najwybitniejszych polskich biegaczy poprzedniego wieku.  Nie bez powodu nazywany był „wiecznym pechowcem”. W pierwszych latach startów musiał się zmierzyć z wieloma przeciwnościami losu. Nie uczestniczył w igrzyskach w Helsinkach, ponieważ posiadał niewłaściwe pochodzenie społeczne. Do Norwegii pojechał uzyskujący gorsze czasy od Krzyszkowiaka Jan Kielas, którego ojciec był robotnikiem. Cztery lata później sen o olimpijskim złocie warszawianina przerwała seria nieszczęśliwych wypadków – najpierw został nadepnięty kolcami, a później pogryziony w wiosce olimpijskiej przez bezpańskiego psa.

Pasmo jego sukcesów zapoczątkowały Mistrzostwa Europy w Sztokholmie w 1958 roku, gdzie zdobył dublet (wygrał bieg na 5 i 10 km). W roku olimpijskim podczas rozgrywanego w Tule międzypaństwowego meczu Polska – ZSRR ustanowił rekord świata w biegu na 3000 metrów z przeszkodami (8.31,04). Dwa miesiące później w Rzymie sięgnął w pięknym stylu po złoto olimpijskie na swoim koronnym dystansie.

Rok później rekord odebrał mu Rosjanin Grigorij Taran. Krzyszkowiak był zdeterminowany, chciał odzyskać rekord. Imponował formą podczas treningów na bieżni w Wałczu. Skromny obiekt pełnił w tamtych czasach rolę ośrodka przygotowań słynnego „Wunderteamu” prowadzonego przez Jana Mulaka. Dziś trudno sobie wyobrazić, że ktoś mógł na nim pobić rekord świata, a jednak! Podczas zawodów kontrolnych rozgrywanych 10 sierpnia 1961 roku Krzyszkowiak był dopingowany przez ponad 3-tysięczną publiczność. Od początku narzucił niezwykle mocne tempo, przez większość dystansu biegł sam, wpadając na metę z wynikiem 8.30,4. Ponownie stał się posiadaczem najlepszego wyniku na świecie.

Konsekwencje szaleńczego biegu były dla Krzyszkowiaka tragiczne. Polak, który jeszcze przed startem narzekał na ból w lewej nodze, zerwał ścięgno Achillesa.  Nie żałował jednak swojej decyzji. Przez całe życie borykał się z kontuzjami, łącznie odniósł ich 27! Po każdej zdołał się podnieść i powrócić na bieżnię, dając przykład niespotykanego dzisiaj hartu ducha i determinacji w walce z przeciwnościami losu.

Powrót | źródło: Materiały własne
 

Komentarze

Komentarz zanim zostanie opublikowany, poddany jest weryfikacji. Jeżeli jego treść nie łamie regulaminu strony, będzie opublikowany.

Brak komentarzy.