Wydarzyło się: Wilimowski pogrążył Węgrów

2016-08-30, 12:57   A A A   drukuj   Michał Hasik
Kilka dni przed wybuchem II wojny światowej na stadionie Wojska Polskiego w Warszawie zmierzyły się reprezentacje Polski oraz Węgier. Mecz zakończył się nieoczekiwanym zwycięstwem Biało-Czerwonych 4:2.

Węgrzy, finaliści mistrzostw świata w 1938 roku we Francji, byli atrakcyjnym rywalem dla Polaków. Nie dziwi zatem fakt, że w dniu 27 sierpnia 1939 roku stadion Wojska Polskiego – pomimo napiętej sytuacji politycznej na Starym Kontynencie - wypełnił się niemal po brzegi. Spotkanie oglądało ponad dwadzieścia tysięcy widzów.

Zgodnie z oczekiwaniami, początek meczu należał do Madziarów. W pierwszych minutach nasi rywale nie stwarzali co prawda sytuacji podbramkowych, ale ich przewaga na boisku była bardzo widoczna. Pierwszy gol dla gości padł po kwadransie gry, a jego autorem był Zsengeller. Drugie trafienie Węgrzy zaliczyli w 30. minucie (Sandor Adam). Chwilę później odżyły nadzieje polskich kibiców. Honorową bramkę dla Biało-Czerwonych zdobył niezawodny Ernest Wilimowski, który mając przed sobą tylko bramkarza przerzucił piłkę nad rozpaczliwie interweniującym goalkeeperem. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie.

Po zmianie stron do głosu doszli Polacy. W 64. minucie wyrównał Wilimowski, który sprytnym zwodem minął obrońcę i z bliska umieścił piłkę w siatce. Kluczowe dla losów spotkania były 28. i 29 minuta. drugiej połowy. Najpierw po zagranie Biro w polu karnym sędzia podyktował dla naszych „jedenastkę”. Rzut karny pewnie wykorzystał Piontek. Po chwili Wilimowski ustalił wynik meczu, strzelając silnie pomiędzy obrońcami Kissem i Biro. Węgrzy w końcówce zerwali się do ataku, ale mimo kilku okazji nie zdołali odwrócić losów spotkania. Polacy ograli finalistę mistrzostw świata w swoim ostatnim, jak się później okazało, międzypaństwowym meczu przed wybuchem II wojny światowej.

Do sukcesu polskiej drużyny przyczyniła się taktyka byłego szkockiego piłkarza, a później trenera Alexa Jamesa, który na zaproszenie PZPN odwiedził Polskę i doradzał selekcjonerowi drużyny Biało-Czerwonych Józefowi Kałuży. Ciekawostką jest fakt, że na bankiecie pomeczowym w Klubie Urzędników Ministerstwa Spraw Zagranicznych  prezes PZPN, pułkownik Kazimierz Glabisz stwierdził - Piłkarstwo polskie zaczęło swą historię powojenną od meczu z Węgrami i kto wie, czy dzisiejszy mecz nie jest ostatni przed wojną.
Powrót | źródło: Materiały własne
 

Komentarze

Komentarz zanim zostanie opublikowany, poddany jest weryfikacji. Jeżeli jego treść nie łamie regulaminu strony, będzie opublikowany.

Brak komentarzy.