Zanim rozpoczęły się zmagania sportowców na olimpijskich arenach w ZSRR, w Warszawie opracowano plan „zabezpieczenia” moskiewskiej olimpiady, zgodnie z wytycznymi Kremla.
Władza PRL bardzo starannie przygotowywała się do tego wydarzenia, zarówno w wymiarze propagandowym, jak i sportowym. Przygotowania ruszyły już po zakończeniu IO w Montrealu w 1976 r. Na zebraniach partyjnych podkreślano, że „sukcesy mistrzów rozbudzają wyobraźnię młodzieży, zachęcają do naśladownictwa. Wielkie imprezy sportowe dzięki ogromnej atrakcyjności budzą żywe zainteresowanie milionów ludzi, którzy utożsamiają się z reprezentantami, są z nich dumni […]. W 1980 roku widownią tej największej w świecie imprezy będzie Moskwa […]. Przygotowania do Olimpiady powinny w zasadniczym stopniu zwiększyć tempo rozwoju sportu w Polsce, a sam występ w stolicy Kraju Rad – służyć dalszemu pogłębieniu braterstwa polsko-radzieckiego i przyjaznej współpracy polskiej młodzieży z młodzieżą wszystkich państw biorących udział w Igrzyskach”. Działania te nasiliły się szczególnie w roku olimpijskim, kiedy zwiększyła się aktywność władz promujących zbliżającą się Olimpiadę.
Tymczasem w tle pojawiły się działania władzy, która w zaciszu gabinetów komunistycznych dygnitarzy podejmowała decyzję w sprawie przygotowań do „zabezpieczenie” IO w Moskwie. Oczywiście poprzedzone było to szeregiem spotkań z przedstawicielami Kremla. To bowiem organizatorzy igrzysk mieli być beneficjentami sprawnie wykonanego zadania, nałożonego na peerelowskie służby. Obawiano się, że kryzys w stosunkach międzynarodowych, po inwazji wojsk radzieckich na Afganistan w 1979 r., wpłynie negatywnie na przebieg imprezy, którą przecież ostatecznie zbojkotowały 63 Narodowe Komitety Olimpijskie. W wyniku tych konsultacji w dniu 17 kwietnia 1980 r. ówczesny minister spraw wewnętrznych PRL gen. bryg. Stanisław Kowalczyk podjął decyzję w sprawie „zabezpieczenia” IO w Moskwie, a operacji nadano kryptonim „Moskwa ’80”, celem której był m.in. odpowiedni dobór osób udających się do ZSRR, próba kontrolowania uczestników IO, czyli zadania mające na celu przede wszystkim nie dopuszczenie do sytuacji sprzyjającej podjęciu działalności antypaństwowej, wznoszenia haseł antykomunistycznych na olimpijskich arenach, ale także przemytu wydawnictw i ulotek o podobnej treści.
W ramach tej operacji zaangażowano znaczne siły: oddelegowano 228 funkcjonariuszy SB oraz zaktywizowano 954 tajnych współpracowników. W dodatku na Olimpiadę wysłano specjalną 23-osobową grupę operacyjną pracowników resortu bezpieczeństwa, aby ta „pilnowała” na miejscu sportowców, dziennikarzy i turystów udających się z Polski. I tak w wiosce olimpijskiej wśród polskich sportowców zakwaterowani zostali jako działacze sportowi płk Andrzej Kwiatkowski i ppłk Stanisław Chrapkowski. Także grupy turystyczne – których skład osobowy był starannie dobrany przed wyjazdem – były pieczołowicie pilnowane przez „opiekunów” ze SB, którzy pod odpowiednią „legendą” umieszczeni zostali wśród kibiców, kontrolując ich aż do powrotu do kraju.
Pomimo trudności wiele takich inicjatyw społecznych narodziło się zarówno w kraju, jak i wśród Polaków mieszkających poza granicami. W Australii w czerwcu 1979 r. w prasie polonijnej zamieszczono apel pod wymownym tytułem Katyń a Olimpiada w Moskwie, nawiązujący do zbliżającej się okrągłej rocznicy mordu polskich jeńców w Lesie Katyńskim: „[W] roku 1980 odbywa się w Moskwie Olimpiada – impreza, którą Sowieci niewątpliwie będą usiłowali wykorzystać na propagandę swego totalitarnego ustroju komunistycznego, podobnie jak Niemcy hitlerowskie w 1936 r. na Olimpiadzie w Berlinie usiłowali wykazać wyższość rasy germańskiej i ustroju nazistowskiego. Zestawienie tych dwóch wydarzeń – zbrodni katyńskiej i Olimpiady w Moskwie – chyba winno przemówić do wyobraźni każdego […]. Godność narodowa Polakowi nakazuje zajęcie postawy: ani jeden grosz polski na moskiewską olimpiadę i ani jeden Polak na igrzyskach w Moskwie – w tej siedzibie katów sowieckich […]”. Na łamach „Wiadomości Polskich” przed igrzyskami pojawił się cykl artykułów poświęconych zbrodni katyńskiej, które następnie trafiły różnymi kanałami do kraju.
Z podobną inicjatywą w kraju wystąpili działacze Komitetu Porozumienia na Rzecz Samostanowienia Narodu, m.in. Marian Piłka, Edward Staniewski oraz Wojciech Ziembiński. 13 lutego 1980 r. wystąpili z apelem do polskich olimpijczyków o bojkot zbliżających się igrzysk, jednak odbyło się to bez większego odzewu. „Letnie igrzyska mają odbyć się w lipcu 1980 r. w Moskwie – stolicy kraju, gdzie przed 40 laty dokonano zbrodni ludobójstwa na około 15 tysiącach oficerów polskich wziętych do niewoli przez wojska rosyjskie, które wraz z wojskami niemieckimi dokonały inwazji na Polskę we wrześniu 1939 r. Komitet Porozumienia na rzecz Samostanowienia Narodu proklamował rok 1980 Rokiem Pamięci Narodowej i domaga się ujawnienia przez Związek Radziecki jego sprawców i okoliczności zbrodni katyńskiej oraz wskazania wszystkich mogił pomordowanych w ZSRR obywateli polskich. W oświadczeniu 31 stycznia przeciwstawiliśmy się najnowszej inwazji wojsk radzieckich na Afganistan. W powyższej sytuacji udział polskich olimpijczyków w igrzyskach moskiewskich należy uznać za sprzeczny godnością Narodu od dwu wieków walczącego o swoją Niepodległość i przelewającego hojnie krew za «wolność waszą i naszą». Uważamy, że Igrzyska Olimpijskie muszą pozostać symbolem rzeczywistego pokoju i szlachetnego braterstwa wszystkich narodów”. Z ustaleń Departamentu III MSW wynikało, że apel ten został opracowany przez działaczy opozycji „na uprzednie żądanie złożone telefonicznie przez Piotra Jeglińskiego”. Zdaniem SB (w tym okresie bezpieka intensywnie rozpracowywała organizację m.in. poprzez założenie SOR krypt. „Hazardziści”) Edward Staniewski przekazał podczas rozmowy telefonicznej treść apelu Jeglińskiemu, który wówczas przebywał w Paryżu. Następnie treść tego wystąpienia została 18 lutego 1980 r. nadana w Radiu Wolna Europa.
Inną formą wyrażania społecznego niezadowolenia był kolportaż ulotek propagujących bojkot igrzysk. Jednym z najbardziej popularnych projektów było zestawienie na plakacie Igrzysk z Berlina 1936 r. z Olimpiadą w Moskwie, które oddzielał czołg z sześcioma lufami, które nawiązywały do kół olimpijskich. Każdy przejaw takiej działalności znajdował się w orbicie zainteresowania bezpieki. W lipcu 1980 r. mjr Stanisław Krystka, pełniąc służbę w Piastowie, spostrzegł taki plakat naklejony na słupie, o czym informował swojego przełożonego: „W dniu dzisiejszym tj. 14 lipca 1980 r. o godz[inie] 7 min[ut] 15 w Piastowie […] na słupie na wysokości 180 cm zauważyłem plakat formatu A4 przedstawiający wizerunek czołgu, kół olimpijskich i asymetryczną gwiazdę. U góry napis «Berlin 1936», u dołu «Moskwa 80». Stwierdziwszy, że w całości zawiera wrogie elementy antysocjalistyczne i antyolimpijskie oderwałem go ze słupa i załączyłem do niniejszej notatki […]”; notatka następnie została przekazana do Departamentu III MSW. Jak wynika z doniesienia TW „Lotos” z 14 lipca, ulotka ta mogła pochodzić od Józef Ruszara, który zajmował się kolportażem plakatów w Warszawie oraz w najbliższej okolicy. TW „Lotos” donosił, że 14 lipca „w trakcie rozmowy J. Ruszar pokazał nam plik «ok. 50-80» plakatów występujących w swej treści p[rzeciw]ko Olimpiadzie Moskwa 80 […]. Ruszar stwierdził, że plakaty te drukuje KSS KOR i działacze opozycji będą rozlepiali je przez cały czas trwania Olimpiady moskiewskiej. Ruszar stwierdził, że każdy powinien rozlepić chociaż jeden plakat – «jest to patriotyczny obowiązek każdego Polaka, by występować przeciwko bolszewikom»”.
Zdaniem SB właśnie w taką działalność zaangażowany był jeden z założycieli krakowskiego SKS Bronisław Wildstein, który miał być odpowiedzialny za dostarczenie „wrogich” plakatów do Krakowa. Sam po latach z trudem przypomina sobie te wydarzenia: „ulotki antyolimpijskie dostałem we Wrocławiu od Aleksandra Gleichgwichta. Jakoś je rozkolportowałem w Krakowie, ale nie za bardzo pamiętam jak. Tyle się ulotek wtedy rozdawało…”