Majewski nadzieją na medal

Dziś w Londynie eliminacje i finał w pchnięciu kulą mężczyzn. Liczymy na udany start Tomasza Majewskiego, złotego medalisty z Pekinu. W tym roku o medal będzie trudno, ale na pewno tli się nadzieja na jakąś zdobycz. Jak w historii polskich występów na igrzyskach przebiegały zmagania w tej konkurencji lekkoatletycznej?

Tomasz Majewski – jedynak w polskiej reprezentacji, jeśli chodzi o pchnięcie kulą, nie jest jedynym mistrzem olimpijskim pochodzącym z naszego kraju.

36 lat przed jego triumfem w Pekinie, złoto w tej konkurencji zdobył Władysław Komar. Było to na Olimpiadzie w Monachium w 1972 r. Polak zapewnił sobie wtedy krążek z najcenniejszego kruszcu już pierwszym rzutem. Osiągnął wtedy rekord olimpijski – 21,18 m. Do końca konkursu rywale nie potrafili przerzucić polskiego zawodnika. Najbliższy tego był Amerykanin George Woods, który osiągnął wynik gorszy o zaledwie jeden centymetr! Komarowi udało się utrzymać prowadzenie do końca i tym samym w swoim trzecim starcie na igrzyskach został mistrzem olimpijskim. Wcześniej próbował zdobyć medal w Tokio w 1964 r., gdzie był 9. i w Meksyku cztery lata później, kiedy zajął 6. pozycję. Co ciekawe, jego zwycięstwo w Monachium przerwało 36-letnią olimpijską hegemonię Amerykanów w tej konkurencji.

Warto jednak wspomnieć o kilku innych polskich zawodnikach i zawodniczce, którzy startowali na igrzyskach w pchnięciu kulą i mogą pochwalić się niezłymi wynikami.

Jednym z nich jest Mieczysław Łomowski, który startował w pierwszych powojennych Igrzyskach w Londynie w 1948 r. W konkursie pchnięcia kulą uzyskał tam wynik 15,43 m. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, rezultat śmieszny, ale podczas tamtego konkursu dawał 4. miejsce. Taką też pozycję zajął Polak, będąc najlepszym z Europejczyków. Przegrał jedynie z trójką Amerykanów, którzy kontynuowali dominację swojego kraju rozpoczętą jeszcze przed wojną, w Berlinie w 1936 r. Warto nadmienić, że Łomowski był później doradcą przyszłego mistrza olimpijskiego – Władysława Komara. Obu kulomiotów łączy też niestety smutne wydarzenie. Obaj zginęli w wypadkach samochodowych. Łomowski zginął niedaleko Gniewna w 1969 r., Komar koło Przybiernowa w 1998 r. razem z innym złotym medalistą igrzysk – tyczkarzem Tadeuszem Ślusarskim.

Innym kulomiotem, o którym warto wspomnieć, jest urodzony w Zawadzkiem Alfred Sosgórnik. Na Igrzyskach Olimpijskich w Rzymie w 1960 r., zajął 6. miejsce z wynikiem 17,57 m. Był pierwszym Polakiem, który przekroczył granicę 17 metrów w tej konkurencji. Nie powiodło mu się jednak na następnej olimpiadzie. Zabrakło mu pięciu centymetrów do tego, aby znaleźć się w finale.

Spośród Pań, na wyróżnienie zasługuje z pewnością Krystyna Danilczyk-Zabawska, która wzięła udział w aż czterech olimpiadach! Jej pierwszym turniejem tego typu były Igrzyska Olimpijskie w Barcelonie, gdzie zajęła 10. miejsce. Cztery lata później zabrakło jej w Atlancie, ale pojawiła się ponownie w Sydney, gdzie z wynikiem 19,18 m zajęła swoje najlepsze, 5. miejsce. Na kolejnej olimpiadzie w Atenach uplasowała się pozycję niżej, notując wynik na poziomie 18,64 m. Do Igrzysk w Pekinie przystępowała jako 40-letnia zawodniczka. Jej czwarta i ostatnia już olimpiada nie zakończyła się sukcesem. Polka spaliła wszystkie trzy próby w eliminacjach i nie weszła do finału. Mimo niepowodzenia, Danilczyk-Zabawska zasługuje na ogromny szacunek za ilość startów i najlepsze olimpijskie wyniki, jakie kiedykolwiek osiągnęła polska reprezentantka w pchnięciu kulą.

Londyńskie Igrzyska będą dla Tomasza Majewskiego trzecim startem. O Pekinie wspomniałem na początku, teraz warto napisać o olimpijskim debiucie najlepszego obecnie polskiego kulomiota. Miał on miejsce w Atenach w 2004 r., gdzie Majewski zajął odległe, 18. miejsce, nie kwalifikując się do finału. W najlepszej próbie uzyskał 19,55 m. Oby dziś dołożył do tej odległości co najmniej dobre dwa metry!

Data: 2012-08-03 godz. 06:17
Pobrano ze strony: www.sportowahistoria.pl