Maksyma Wagnera

Za nami kolejny Memoriał Huberta Wagnera, a obecnie przyszedł czas na Mistrzostwa Europy, w których naszym celem jest powrót do ścisłej czołówki światowej po nieudanych Igrzyskach Olimpijskich w Londynie i tegorocznej Lidze Światowej.

Dlaczego wracam do Wagnera? Odpowiedź jest tylko jedna, chcę przypomnieć starszym pokoleniom i przedstawić wszystkim pasjonatom gier zespołowych pewne zdarzenia, które naprowadziło Wagnera na drogę do sukcesów jakie osiągał z reprezentacją Polski w latach siedemdziesiątych.

Hubert Wagner był kapitanem reprezentacji Polski na Igrzyskach w Meksyku w roku 1968. W jego opinii był to najlepszy zespół w historii polskiej piłki siatkowej, jednak nie odniósł sukcesu. Wagner już po pierwszym meczu zauważył, że na igrzyska przyjechało dwunastu znakomitych siatkarzy, ale nie było zespołu. Jako kapitan po powrocie do kraju głośno o swych spostrzeżeniach mówił, co spotkało się z odsunięciem go od reprezentacji. Już w Meksyku miał pewność, że zna przyczynę niepowodzeń drużyny, jednak nie potrafił jeszcze znaleźć lekarstwa.

W snuciu wniosków pomogło Wagnerowi pewne zdarzenie z Mistrzostw Europy rozgrywanych w Turcji w roku 1967. Polska zdobyła w nich brązowy medal, ale nie to było najważniejsze dla przyszłej myśli szkoleniowej Wagnera. Przed wyjazdem z hotelu na ceremonię zakończenia mistrzostw, siatkarze czekali w holu na autobus. W tym momencie doszło do strzelaniny podczas, której zginął siedzący przy barze mężczyzna. Huk wystrzału zamurował wszystkich obecnych. Tylko polscy siatkarze jak jeden, w tym samym ułamku sekundy wykonali pad na ziemię. Każdy z nich uczynił to bezwiednie. Taki wybór zachowania podyktował każdemu z nich zwyczajny instynkt. To wtedy Wagner zrozumiał, że drużyna jest wtedy, kiedy wszyscy, nie umawiając się, robią to samo. Dlatego należy takich reakcji uczyć zawodników.

Jak wspominałem, Wagner za głośne domaganie się od trenera zmian metod treningowych został skreślony z udziału w Igrzyskach w Monachium w roku 1972. Jako oficjalny powód podano, że zawodnik jest już zbyt zaawansowany wiekowo (miał 31 lat). Jednak prawda jest taka, że ówczesny selekcjoner Tadeusz Szlagor nie chciał mieć w drużynie zawodnika, który mówił wprost co widział za złe w zespole.

Po objęciu kadry narodowej w maju 1973 roku, Wagner wprowadził swoje spostrzeżenia w cykl przygotowawczy. Stworzył zespół, który w latach siedemdziesiątych był najlepszy na świecie. Trener nie bał się również głośno składać deklaracji odniesienia sukcesów. Znał wartość prowadzonego zespołu. Zawodnicy ufali Wagnerowi poddając się katorżniczej pracy (to wtedy Wagnera nazwano „Katem"). Na efekty nie trzeba było długo czekać. Polska w latach siedemdziesiątych była najlepsza na świecie.

Miejmy nadzieje, że obecna reprezentacja również pokaże, że są zespołem, a nie tylko bardzo dobrymi zawodnikami.

Powodzenia Panowie!

Data: 2013-09-23 godz. 10:43
Pobrano ze strony: www.sportowahistoria.pl