20. lat Uczniowskich Klubów Sportowych

2014-02-03, 05:15   A A A   drukuj   Tomasz Michalak

Pismo Prezesa UKFiT Stanisława Piszczyka do działaczy UKS-ów z roku 1995.

W obecnym roku mija dwadzieścia lat od powstania Uczniowskich Klubów Sportowych. Czy spełniły one założenia inicjatorów powstania klubów i czy odgrywają rolę w procesie szkolenia jaką mogłyby spełniać?

Odpowiedź jest jedna NIE! Dlaczego tak się dzieje? Postaram się w poniższym felietonie przedstawić przyczyny oraz zaproponować rozwiązania, które mogłyby ułatwić nauczycielom, trenerom i dyrektorom pracę na rzecz rozwoju sportu dzieci i młodzieży, a jednocześnie wpłynąć na rozwój polskiego sportu.

Pierwsze Uczniowskie Kluby Sportowe zostały założone w 1994 roku. Ich pomysłodawcą był Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Stanisław Paszczyk. Wielkim zaangażowaniem w rozwój Uczniowskich Klubów Sportowych wykazał się przewodniczący Sejmowej Komisji do spraw Młodzieży, Kultury Fizycznej i Sportu, wiceprezes PZPN Marek Wielgus, który wraz z Lesławem Ćmikiewiczem stworzył turniej mini piłki nożnej dla dzieci zrzeszonych w Uczniowskich Klubach Sportowych. Rozgrywki po tragicznej śmierci Marka Wielgusa przyjęły nazwę Turnieju Wielgusa i odbywają się cyklicznie w okresie wiosennym do dziś.

UKS–y wkrótce zaczęły intensywnie rozwijać się - przy szkołach podstawowych, parafiach, klubach osiedlowych, w miastach, osadach i wsiach - piłkarskie UKS-y.

Organem ewidencyjnym dla UKS–ów początkowo był wojewoda, a po reformie administracyjnej Starosta Powiatowy. Dla uproszczenia działalności wprowadzono również uproszczoną procedurę rejestracji. Oznacza to, że rejestruje się tylko u starosty właściwego ze względu na siedzibę klubu, a nie w Krajowym Rejestrze Sądowym. Dużą pomocą służyły również związki sportowe, przekazując dla UKS sprzęt sportowy. W tym miejscu można zapytać „Skoro jest tak dobrze, to czego się czepiam"?

Otóż obecne prawo dotyczące szczególnie pozyskiwania finansów na działalność Uczniowskich Klubów Sportowych wręcz zniechęca do wykorzystania pełnej działalności szkoleniowej nauczycieli wychowania fizycznego. Śmieszą mnie informacje kolejnych ministrów sportu, którzy za danymi statystycznymi chwalą się ilością istniejących UKS–ów. Nie wspominają, że widnieją one tylko w ewidencji, a ich działalność sportowa w większości nie istnieje. Dla przykładu podam dane z ewidencji powiatu włocławskiego, którego również jestem mieszkańcem. Obecnie w Starostwie zarejestrowanych jest 38. Uczniowskich Klubów Sportowych. Pytanie „ile z nich prowadzi szkolenie w konkretnej dyscyplinie sportowej i tym samym bierze udział w rozgrywkach sportowych prowadzonych przez związki sportowe"? Z moich obserwacji wynika, że 2., a kilka sporadycznie uczestniczy w turnieju Wielgusa. Co jest przyczyną takiego stanu? Otóż są to finanse. Przeglądając oferty konkursowe samorządów terytorialnych oraz z rozmów z nauczycielami wychowania fizycznego wynika, że w głównej mierze oferty konkursowe na zadania z zakresu kultury fizycznej kierowane są do klubów sportowych zajmujących się piłka nożną. Rocznie takie kluby otrzymują dotacje od 40 000 do 100 000 zł. Jeżeli już UKS zgłosi się do konkursu może liczyć na roczną dotacje w wysokości od 1 000 zł do 15 000 zł. Różnica jest widoczna gołym okiem.

Powiedzmy, że nauczyciele w-f z danej szkoły zajęli się szkoleniem piłki siatkowej. Rozpoczęli pracę z dziećmi w klasie III szkoły podstawowej, uczestniczyli w rozgrywkach mini siatkówki, organizowali turnieje itd. W tym miejscu należy podkreślić, że robią to społecznie, bowiem szkoła nie może finansować działalności stowarzyszenia (a zgodnie z prawem UKS jest stowarzyszeniem), gmina początkowo nie przekazuje dotacji, bo stowarzyszenie musi wykazać się działalnością przez kilka lat zanim będzie mogło ubiegać się o udział w konkursie. Po trzech latach zawodnicy dorośli do kategorii młodzików i mogą brać udział w rozgrywkach prowadzonych przez związek sportowy. Klub otrzymał również dotacje z urzędu (początkowo jest to kwota w granicy 7 500 zł roczne, co miesięcznie daje 625 zł). Z tego należy opłacić księgową i koszt członkostwa w związku. Dochodzą opłaty za przejazdy na mecze (zgodnie z prawem musi to być transport uprawniony do przewozu osób), lub opłata sędziowska za mecze u siebie. Skromny koszt miesięcznego utrzymania jednej drużyny w rozgrywkach wynosi: opłata sędziowska 2x mecze po 500 zł, dwa mecze wyjazdowe (2x800 zł), księgowość i podatek – 200 zł. Już nam wyszło 2800 zł, a gdzie zakup sprzętu, opłaty regulaminowe nie mówię już o wynagrodzeniu trenera. Miesięczna dotacja wystarcza na opłatę księgowej i jeden mecz w roli gospodarza. Owszem klub może pozyskiwać sponsorów. Lecz ktokolwiek działał w stowarzyszeniu wie na jakie kwoty może liczyć. To wszystko powoduje, że lepiej dla każdego nauczyciela jest „dać sobie spokój z zabawą w sport".

Czy tak musi być? Uważam, że nie, ale potrzebne są zmiany prawne.

  • UKS winien być klubem - organizacją działającą w szkole, nie stowarzyszeniem.
  • Zarządzaniem UKS winien zająć się dyrektor szkoły, który miałby możliwość pozyskiwania środków na sport szkolny, w tym również sprzętu sportowego z danego związku (pod warunkiem, że prowadzone są zajęcia z danej dyscypliny).
  • Istnienie takiego klubu przy szkole winno być obowiązkiem. Nawet w najmniejszej szkole można odkryć talent sportowy, nie tylko w grach zespołowych, ale np. lekkoatletyczny.
  • Samorządy winny przekazywać z budżetu przeznaczonego na kulturę fizyczną środki pieniężne na działalność sportową UKS szkole. Niechby to była kwota 30% z zadań na rozwój kultury fizycznej. Finansami tymi zajmowałby się dyrektor, który tworzyłby preliminarz wydatków i sprawozdanie z realizacji zadań sportowych szkoły. Dzięki temu dyrektor ma możliwość zobowiązania nauczycieli do udziału uczniów w rozgrywkach sportowych.
  • W przypadku członkostwa w związku sportowym, UKS winien być zwolniony z opłat regulaminowych.
  • Nauczyciel prowadzący zajęcia winien uczestniczyć w różnego rodzaju imprezach i zawodach sportowych oraz obowiązkowo musiałby zorganizować turnieje i rozgrywki sportowe o zasięgu ponad szkolnym.

UKS–y w głównej mierze winny zajmować się szkoleniem w różnych dyscyplinach. Chociaż uważam, że w najmniejszym stopniu z piłki nożnej, którą prowadzą inne stowarzyszenia z gmin i miast. Tak wiele mówimy o małej ilości zawodników trenujących w Polsce piłkę ręczną, a czy nie można by szkolić piłkarzy ręcznych w ramach UKS-ów.

Tak wygląda rzeczywistość, czy naprawdę UKS-y muszą być fikcją i wysokim współczynnikiem statystycznym? Uważam, że nie, bowiem drzemią w nich olbrzymie możliwości, jednak potrzebne są zmiany organizacyjne i prawne, a wtedy zapewne przysłużą się rozwojowi polskiego sportu.

 

Komentarze

Komentarz zanim zostanie opublikowany, poddany jest weryfikacji. Jeżeli jego treść nie łamie regulaminu strony, będzie opublikowany.

Brak komentarzy.