Blisko medalu w Nagano`98 - Zapomniana walka Andrzeja Bachledy juniora

2017-03-14, 14:40   A A A   drukuj   Krzysztof Szujecki

fot. Wikimedia Commons
XVIII Zimowe Igrzyska Olimpijskie odbyły się w japońskim Nagano w lutym 1998 roku. Chorążym polskiej reprezentacji był medalista mistrzostw świata Jan Ziemianin, a ewentualnych kandydatów do lokat medalowych można było poszukiwać właśnie w gronie biathlonistów.

Jeszcze rok przed igrzyskami wydawało się, że do walki włączyć może się Adam Małysz, który wygrywał konkursy w Pucharze Świata. Niestety w sezonie olimpijskim przyszedł kryzys, który nasilił się w trakcie najważniejszych zawodów, o czym najlepiej świadczą uzyskane przez naszego skoczka wyniki – 51. miejsce na średniej i 52. miejsce na dużej skoczni.

Ostatecznie nasi zawodnicy po raz kolejny nie zdobyli żadnego medalu. Co znamienne jednak, najbliżej tego wyczynu – podobnie jak to miało miejsce w przypadku polskich medalistów z czasów PRL – był zawodnik, na którego raczej nie stawiano. Startujący w kombinacji alpejskiej Andrzej Bachleda po dwóch przejazdach slalomu znajdował się na doskonałym trzecim miejscu. Jechał pewnie i agresywnie, ryzykował. Tymczasem w zjeździe, czego się obawiano, nie poradził sobie już tak dobrze, chociaż powodów do narzekań mieć nie mogliśmy. „23-letni Polak po raz kolejny nie zawiódł – relacjonował z Japonii «Przegląd Sportowy». – Ruszył maksymalnie skoncentrowany, wiedząc że nie ma nic do stracenia. Nie jechał co prawda tak szybko, jak rywale, którzy dość często trenują zjazd, lecz niemalże wszystko postawił na jedną kartę. Cały czas starał się utrzymać pozycję zjazdową, bardzo ładnie technicznie wchodził w zakręty, odpowiednio wcześnie odbijał się do skoków, na metę wjechał na trzecim miejscu, tracąc do Madera [Austriak Günther Mader zajął w kombinacji czwarte miejsce, tuż przed Bachledą – przyp. autora] jedynie 2,21 sekundy! Już wtedy było wiadomo, że Polak może zająć najdalej piąte miejsce, czyli odnieść życiowy sukces, będący jednocześnie najlepszym wynikiem polskiego alpejczyka na igrzyskach.” (Przegląd Sportowy, nr 32 z 16 lutego 1998 r.).

Jak się niebawem okazało Andrzej Bachleda uzyskał w zjeździe do kombinacji dziewiąty wynik i spadł w ostatecznej klasyfikacji na piątą pozycję, ale i tak był to mimo wszystko świetny rezultat, zważywszy na fatalną kondycję polskiego narciarstwa alpejskiego, której poprawy nie możemy doczekać się do dnia dzisiejszego.
 

Komentarze

Komentarz zanim zostanie opublikowany, poddany jest weryfikacji. Jeżeli jego treść nie łamie regulaminu strony, będzie opublikowany.

Brak komentarzy.