2013-04-02, 05:20   A A A     Piotr Stokłosa

Wbrew temu, co może sugerować tytuł, nie jest to film o futbolu. „Być jak Kazimierz Deyna" to opowieść o chłopcu wychowującym się w szarych czasach komunizmu, który szuka w życiu właściwej drogi. Jego ojciec jest pewien, że syn zostanie wielkim piłkarzem. Okazuje się jednak, że młodzieniec nie ma wystarczającego talentu, więc zaczyna poszukiwać innego życiowego zajęcia.

Główny bohater obrazu wyreżyserowanego przez Annę Wieczur-Bluszcz przychodzi na świat w momencie, w którym Kazimierz Deyna na Stadionie Śląskim w Chorzowie zdobywa bramkę w meczu z Portugalią. To wydarzenie przez kibiców pamiętane jest z dwóch powodów. Pomocnik warszawskiej Legii strzelił gola bezpośrednio z rzutu rożnego i został wygwizdany przez śląską publiczność. Wszystko dlatego, że grał w nielubianym stołecznym zespole, a także zabierał miejsce w kadrze rozgrywającemu Ruchowi Chorzów Bronisławowi Buli. Pamiętny mecz eliminacji Mistrzostw Świata 1978 posłużył autorom filmu za pretekst do rozpoczęcia historii Kazika i to właściwie jedyny związek pomiędzy obrazem i piłkarzem. Fabuła mówi dorastaniu i o szarej rzeczywistości Polski lat 80. i 90 w tle, czyli niełatwym dla wielu okresie transformacji ustrojowej. Komedię „Być jak Kazimierz Deyna" śmiało można zaliczyć do jednej z najlepszych, jakie weszły w ostatnim czasie na ekrany polskich kin.

Premiera filmu miała miejsce 1 marca tego roku. W rolę młodego Kazika wcielił się Aleksander Staruch, natomiast jego dorosłą postać zagrał Marcin Korcz. Oprócz tych aktorów, w filmie występują też Jerzy Trela, Gabriela Muskała czy Przemysław Bluszcz. Za scenariusz, obok reżysera, odpowiadał także Radosław Paczocha. Film zdecydowanie można polecić pokoleniu rówieśników filmowego bohatera, czyli ludziom urodzonym pod koniec lat 70. Dla młodszych widzów część żartów bądź też zabawnych sytuacji może być niezrozumiała, o czym świadczą pierwsze komentarze, które ukazały się po premierze „Być jak Kazimierz Deyna".

Powrót