W obawie przed bolszewikami wyemigrował z rodziną do Polski. Początkowo nie był przekonany do gry z orzełkiem na piersi, czuł się Rosjaninem. Został pierwszym naturalizowanym kadrowiczem w polskiej piłce. W późniejszych latach grał z opaską kapitana, za każdym razem zostawiając serce na boisku.
Dzisiaj o takich jak on mówi się „farbowane lisy”. Naturalizowani pod kątem gry w reprezentacji, mający za zadanie wzmocnić szeregi kadry. Historia Jerzego Bułanowa jest skrajnie inna. To sytuacja polityczna zmusiła go do ucieczki do Polski. Pierwsze piłkarskie szlify zbierał w moskiewskich klubach, nad Wisłą grał w nieistniejącej już Koronie Warszawa, potem przeszedł do Polonii, której był wierny przez kolejnych 15 lat.
Trenerzy kadry dość szybko dostrzegli czyniącego szybkie postępy Bułanowa. Dostał powołanie na mecz reprezentacji z Rumunią. Zagrał dobrze, ale na kolejne powołanie czekał aż sześć lat. Opowiadał, że dziwnie się czuł słuchając Mazurka Dąbrowskiego. W kolejnych sezonach budował swoją legendę w barwach stołecznej Polonii. Błyskawicznie zaskarbił sobie sympatię warszawskich kibiców.
Do kadry przywrócił go trener Józef Kałuża. Zagrał w wygranym 2:1 spotkaniu towarzyskim ze Szwecją. Łącznie 22 razy zakładał biało-czerwony trykot. W 1931 roku w Brukseli (przegrany mecz z Belgią 1:2) dostąpił zaszczytu noszenia opaski kapitańskiej. Ostatni mecz w reprezentacji rozegrał w 1935 roku w Katowicach przeciwko Jugosławii (przegrany 2:3 – przy. autor). Nie dostał szansy godnego pożegnania się z kibicami. Po latach powiedział, że „został odstawiony na boczny tor”. Dwa lata później doznał kontuzji, która zakończyła jego piłkarską karierę. Zawsze stawiany był za wzór pracy i poświęcenia na boisku. W klubie i reprezentacji dawał z siebie 120 procent.
Podczas II wojny światowej walczył w Armii Andersa. Po wojnie osiedlił się w Anglii. W okresie PRL władza robiła wszystko, by wymazać go z wszelkich archiwów. Zmarł w 1980 w Buenos Aires na zawał serca.
Komentarz zanim zostanie opublikowany, poddany jest weryfikacji. Jeżeli jego treść nie łamie regulaminu strony, będzie opublikowany.
Brak komentarzy.