ISSN
Sportowa Historia

"Dostałem niezłe wciry"

2013-10-24, 18:16   A A A   drukuj  

Rozmowa z Władysławem Kozakiewiczem na temat książki „Nie mówcie mi jak mam żyć".

Pana książka to opowieść o buncie. Skąd w Panu ta krnąbrność?

Życie mnie do niej zmusiło. Oprócz sporów z rówieśnikami, które są udziałem chyba każdego chłopaka, często sprzeciwiałem się ojcu, byłem rodzinnym buntownikiem. Sport także wymagał determinacji, żeby nie powiedzieć – zawziętości. To ja mobilizowałem swojego trenera do intensywniejszych zajęć, bo zależało mi na najlepszym wyniku.

Nadal jest Pan taki niepokorny?

Wobec bliskich – nie, ale w życiu zawodowym wciąż jestem bezkompromisowy. W pracy lubię być przygotowany, ciągle wymyślam nowe projekty, a moi koledzy się irytują, że jestem zbyt aktywny. Jeśli komuś to przeszkadza, potrafię mu powiedzieć, żeby nie wtrącał się w nie swoje sprawy. Nie potrafię inaczej.

Jest Pan nauczycielem WF w niemieckim gimnazjum. Czy Pana uczniowie wiedzą, że trenują z mistrzem olimpijskim?

Oczywiście, że wiedzą, często oglądamy nagranie z olimpiady – aż pieją z radości.

Czy sport jest nadal obecny w Pana życiu?

Już nie trenuję, staram się tylko kontrolować wagę. Grywam w golfa, ale lata uprawiania sportu wyczynowego odbiły się na moim zdrowiu - czuję się już zmęczony. Czasem ciężko mi ruszyć się z miejsca, bo organizm dostał przecież przez te wszystkie lata niezłe wciry.

Skąd pomysł napisania książki?

Już dawno myślałem o spisaniu wspomnień. Jestem kojarzony przede wszystkim z sukcesem na olimpiadzie w Moskwie, a chciałem też opowiedzieć o kulisach mojej kariery. Polski Związek Lekkiej Atletyki wyrządził sportowcom wiele krzywd, nie dając nic w zamian. Moje sportowe życie nie było usłane różami. Oczywiście były też wspaniałe momenty, żyłem pełną piersią; o tym nie zapominam.

Powrót | źródło: inf. prasowa
 

Komentarze

Komentarz zanim zostanie opublikowany, poddany jest weryfikacji. Jeżeli jego treść nie łamie regulaminu strony, będzie opublikowany.

Brak komentarzy.