Między Polską, a Niemcami

2011-11-09, 12:05   A A A   drukuj   Przemysław Popek

W ostatnim czasie w Polsce wiele mówi się na temat naturalizacji zawodników. Cały szum został wywołany między innymi przez Maora Meliksona. Historia polskiego sportu zna jednak bardziej kontrowersyjny przypadek zmiany reprezentacyjnych barw.


Zanim jednak o tym, może warto wspomnieć kto był pierwszym, który zrezygnował z gry dla własnego kraju, by reprezentować biało-czerwone barwy. Otóż fakt naturalizacji w polskim wydaniu to sprawa dość świeża. Pierwszym zagranicznym zawodnikiem biegającym z orzełkiem na piersi był Emmanuel Olisadebe, który w kadrze Jerzego Engela zadebiutował 16 sierpnia 2000 roku. Jego zasług dla reprezentacji, nikt nie jest w stanie podważyć. Później z przyjmowaniem polskiego paszportu było tylko gorzej. 12 lipca 2004 roku w kadrze Polski zadebiutował zapomniany już, obecnie zawodnik Zawiszy Bydgoszcz Vahan Gevorgyan (przed uzyskaniem polskiego paszportu miał status bezpaństwowca). Piłkarz zaliczył w reprezentacji tylko jeden mecz. Z kolei 27 maja 2008 to data debiutu w polskich barwach Brazylijczyka Rogera Gurreiro, który nieco ponad dwa tygodnie później zdobył bramkę na Mistrzostwach Europy w Austrii i Szwajcarii i jest to jedyny gol zdobyty przez biało-czerwonych na Euro. Później szeregi kadry zasilili chociażby Eugen Polanski, Ludovic Obraniak, czy też Damien Perquis.

W ostatnim okresie pojawiły się spekulacje dotyczące gry w polskiej drużynie Maora Meliksona, zawodnika Wisły Kraków. Wywołało to wielkie poruszenie w środowisku piłkarskim zarówno w naszym kraju, jak i w Izraelu, skąd pochodzi piłkarz. Podobne, a być może zdecydowanie większe oburzenie w polskim społeczeństwie panowało również ponad 70 lat temu.

1938 rok Polska debiutuje na Mistrzostwach Świata w piłce nożnej w 1/8 finału mierzy się z wielką Brazylią. Spotkanie kończy się zwycięstwem Canarinhos 6:5, jednak mecz przechodzi do historii futbolu za sprawą Ernesta Wilimowskiego, który w tym meczu zdobył cztery bramki, a piąta została zdobyta z rzutu karnego podyktowanego za faul na nim.

Ernest Wilimowski, a właściwie Ernst Otto Prandella, bo imię jego zostało spolszczone, a nazwisko przyjął po ojczymie urodził się 23 czerwca 1916 roku w Katowicach. Uprawiał kilka dyscyplin sportowych hokej, piłkę ręczną, jeździł na nartach, ale po latach okazał się wirtuozem futbolu. Prawdziwą karierę z piłką zaczynał w Ruchu Hajduki Wielkie (dzisiejszy Chorzów) – wcześniej występował w FC Kattowitz , w kilkach tygodni po ligowym debiucie zagrał w reprezentacyjnym trykocie.

Do historii przeszedł również inny mecz z udziałem popularnego Eziego, to spotkanie z Węgrami (27 sierpnia 1939) na stadionie warszawskiej Legii. Biało-czerwoni pokonali wicemistrzów świata 4:2, a trzy bramki zdobył Wilimowski, czwarta padła po rzucie karnym na nim. Był to jednak ostatni mecz Ślązaka w polskiej kadrze...

4 września 1939 roku oddziały Wermachtu zajęły rodzinne miasto Willimowskiego – Katowice. Piłkarz po długich wahaniach postanowił podpisać volkslistę, później otrzymał niemieckie obywatelstwo. Zaczął grać w niemieckich zespołach, strzelał gole między innymi dla PSV Chemnitz, TSV Monachium, czy też FC Singen 04. W 1941 roku Ernest Willimowski otrzymał powołanie do reprezentacji III Rzeszy, by 1 czerwca zadebiutować w jej barwach w meczu przeciwko Rumunii i strzelić jej dwie bramki. W barwach Grossdeutschland zagrał osiem spotkań, zdobywając trzynaście bramek.

Mimo że grał ze swastyką na piersi nie powstrzymało to hitlerowców od wtrącenia jego matki Pauliny do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Wilimowskiemu udało się wydostać matkę z obozu, pomógł mu w tym Hermann Graf, lotnik niemiecki, który był fanem futbolu. Ezi w piłkę grał do 39. roku życia, na stałe osiedlił się w Niemczech. Zmarł 30 sierpnia 1997 roku w Karlsruhe. Do kraju nigdy nie wrócił.

Po wojnie o Wilimowskim nie można było nic mówić, wokół jego legendy pojawiła się cenzurą. Polacy uznali go za zdrajcę, do kraju chciał wrócić, ale bał się, nie było do końca takiej możliwości. Dziś trudno oceniać decyzję Ernesta Wilimowskiego i jego zmianę barw reprezentacji. Jedno jest pewne Ernest Wilimowski to legenda światowego futbolu, która miała okazje zdobywać bramki dla reprezentacji Polski.

Jest jeszcze jeden piłkarz, który mając w sobie polską krew występował w różnych kadrach narodowych. Jest nim Ladislao Kubala Stecz, ma dość skomplikowane pochodzenie bowiem jest Węgrem, mającym słowacko-polskie pochodzenie. Występował w trzech reprezentacjach – Czechosłowacji, Węgier oraz Hiszpanii. Dwukrotnie grał przeciwko Polsce, raz jako reprezentant Czechosłowacji, a raz w barwach Hiszpanii. Grał chociażby dla takich klubów jak włoski AC Milan, czy też hiszpańska FC Barcelona.

 

Komentarze

Komentarz zanim zostanie opublikowany, poddany jest weryfikacji. Jeżeli jego treść nie łamie regulaminu strony, będzie opublikowany.

Brak komentarzy.