Notatka z życia: Śmierć na rzeszowskim torze

2014-08-21, 09:51   A A A   drukuj   Piotr Stokłosa

fot. Wikimedia Commons/Daniel78
Speedway to niebezpieczny sport. Przekonało się o tym kilku żużlowców, którzy stracili życie w wypadkach na torze. Jednym z nich był Marek Czerny, zawodnik Włókniarza Częstochowa. Gdyby nie tragedia, która rozegrała się 31 sierpnia 1972 roku w Rzeszowie, kończyłby dziś 63 lata.

Wszystko działo się podczas zawodów o Srebrny Kask. Marek Czerny, który dwa lata wcześniej jako utalentowany żużlowiec dołączył do drużyny Włókniarza, wystartował w trzecim biegu zawodów. Tor Stali Rzeszów tego dnia był nasiąknięty wodą po opadach deszczu. To okazało się zgubne. Czerny świetnie wystartował, ale w trakcie biegu wpadł w kałużę i uderzył w bandę. Stracił przytomność, więc przewieziono go do szpitala w Krakowie. Wysiłki lekarzy wystarczyły tylko do utrzymania go przy życiu przez trzy i pół tygodnia. 26 września zawodnik klubu z Częstochowy zmarł.

Śmierć Czernego odbiła się szerokim echem w jego rodzinnym mieście. Na pogrzebie pojawiły się tłumy fanów Włókniarza. Miasto nie zapomniało o swoim żużlowcu, a także innym tragicznie zmarłym zawodniku – Bronisławie Idzikowskim. Od 1967 roku rozgrywany jest tam memoriał imienia Idzikowskiego, w 1973 roku drugim patronem wydarzenia został Czerny. W 2012 roku jego imieniem nazwano także jedno z częstochowskich rond.

Artykuł na podstawie:
Rafał Piotrowski „Na torze zostawili to co najcenniejsze - sylwetki Bronisława Idzikowskiego i Marka Czernego”, www.sportowefakty.pl [data dostępu: 16.08.2014 r.].
 

Komentarze

Komentarz zanim zostanie opublikowany, poddany jest weryfikacji. Jeżeli jego treść nie łamie regulaminu strony, będzie opublikowany.

Brak komentarzy.