Polskie tenisistki na Fed Cup, czyli wyboiste ścieżki historii

2015-02-07, 08:24   A A A   drukuj   Michał Hasik

fot. Wikimedia Commons/Assaf Yekuel
W weekend w Krakowie nasze tenisistki zmierzą się z Rosją w ćwierćfinale Pucharu Federacji. Historia startów reprezentacji Polski w tych rozgrywkach sięga połowy lat 60-tych, ale na próżno szukać w niej spektakularnych sukcesów.

Poza niewielkimi wyjątkami, nasz udział w tym turnieju zazwyczaj kończył się na pierwszych rundach lub - po reorganizacji imprezy - na meczach eliminacyjnych. Znacznie bardziej wartościowe wyniki „biało-czerwone” notują dopiero w ostatnich latach, głównie za sprawą sióstr Radwańskich.

Puchar Federacji uważany jest za damski odpowiednik Pucharu Davisa, czyli nieoficjalne drużynowe mistrzostwa świata kobiet w tenisie ziemnym. Początki tej imprezy sięgają pierwszej połowy lat 60-tych. Pierwsza edycja turnieju odbyła się w 1963 roku na trawiastych kortach w Londynie. Debiut naszej reprezentacji nastąpił trzy lata później, a w jej składzie znalazły się gwiazda kortów przy Myśliwieckiej w Warszawie Danuta Rylska oraz Barbara Olszowska, która uprawnianie tenisa ziemnego z powodzeniem łączyła z grą w ….ping ponga. Polki do drugiej rundy awansowały bez wychodzenia na kort. Ich rywalki – tenisistki Niemiec, oddały mecz walkowerem. W drugiej rundzie „biało-czerwone” zmierzyły się z zespołem Czechosłowacji. Broniące jego barw Vlasta Kodesova i Jitka Volavkova okazały się dla naszych zawodniczek zbyt wymagającym przeciwnikiem – bez większego problemu wygrały oba pojedynki singlowe oraz grę podwójną, nie tracąc nawet seta. O słabości Polek może świadczyć fakt, że ich pogromczynie w kolejnej rundzie nie sprostały Wielkiej Brytanii, przegrywając w stosunku 0:3.

Kolejne edycje Pucharu Federacji nie przysporzyły polskim kibicom zbyt wiele radości. Wystarczy wspomnieć, że najlepszym wynikiem uzyskanym w latach 60-tych przez nasze tenisistki był awans do drugiej rundy turnieju. Kolejne dziesięciolecie potwierdziło, że Polska praktycznie nie istnieje na tenisowej mapie świata. W 1970 i 1973 roku Polki oddały mecze walkowerem, natomiast w 1971 i 1972 roku zabrakło naszej drużyny w gronie uczestników pucharu. Jeszcze mizerniej prezentuje się nasz dorobek w drugiej połowie lat 70-tych. W latach 1975-1979 Polska nie przystąpiła do żadnego z turniejów, natomiast w 1980 roku w pierwszej rundzie ulegliśmy zespołowi USA w stosunku 0:3. 
Na stałe do Pucharu Federacji polski zespół powrócił w roku 1986, jednak przez pięć kolejnych edycji tej imprezy pierwsza runda okazała się dla nas przeszkodą nie do pokonania. Co gorsze, Polki nie zdołały odnieść nawet jednego zwycięstwa w turnieju pocieszenia organizowanym dla drużyn, które najszybciej pożegnały się z turniejem głównym. 
Z każdym kolejnym rokiem przybywało krajów zainteresowanych udziałem w pucharze, dlatego w 1991 roku organizatorzy podjęli decyzję o rozgrywaniu dwóch rund eliminacyjnych. Udział w pierwszej rozszerzonej edycji Fed Cup polskie tenisistki zakończyły na drugiej rundzie. Rok później Polki osiągnęły najlepszy wynik w historii swoich startów w pucharze – kolejne zwycięstwa nad Izraelem 3:0 i Szwecją 2:1 dały im awans do ćwierćfinału, gdzie czekały na nich Niemki reprezentowane przez Anke Huber i Steffi Graf. Zgodnie z oczekiwaniami występujące z orzełkiem na piersi Magdalena Feistel, Katarzyna Nowak oraz Katarzyna Teodorowicz-Lisowska były bezsilne w starciu ze znacznie wyżej notowanymi i wielce utytułowanymi rywalkami, przegrywając 0:3. 

W 1995 roku polski zespół opuścił Grupę Światową, rozpoczynając swoją tułaczkę po niższych klasach rozgrywkowych. Szansa na awans do II Grupy Światowej, czyli bezpośredniego zaplecza Grupy Światowej, nadarzyła się w 1998 roku. Aleksandra Olsza, Magdalena Grzybowska, Sylwia Rynarzewska oraz Katarzyna Teodorowicz-Lisowska wygrały turniej w Murcji, dzięki czemu zagrały w meczu barażowym z Austriaczkami, który jednak przegrały z kretesem aż 0:5. Rok 2006 to chyba najczarniejszy okres naszych startów w Pucharze Federacji. Gładkie porażki z Holandią, Luksemburgiem, Szwecją oraz Estonią oznaczały spadek do Grupy II Strefy Euro-Afrykańskiej, stanowiącej dopiero czwarty poziom rozgrywek. Na szczęście obecność na samym tenisowym dnie trwała tylko jeden sezon. 

W 2009 roku polskie tenisistki reprezentowane m.in. przez Agnieszką Radwańską oraz Alicję Rosolską w parze z Klaudią Jans-Ignacik awansowały do II Grupy Światowej (zwycięstwo 3:2 z Japonią), aby rok później znowu wrócić do Grupy I Strefy Euro-Afrykańskiej. Kolejny mały kroczek na drodze do „tenisowego raju” wykonano w 2013 roku, gdzie po zwycięstwie nad Belgią 4:1 nasze tenisistki awansowały do przedsionka elity (Agnieszka Radwańska, Alicja Rosolska i Katarzyna Piter). W kolejnym sezonie polski zespół najpierw wygrał w Boras ze Szwedkami 3:2, a później dzięki zwycięstwu w Barcelonie nad reprezentacją Hiszpanii zapewnił sobie miejsce wśród ośmiu najlepszych ekip świata. W najbliższą niedzielę dowiemy się, czy przygoda z obecną edycją Fed Cup zakończy się w Krakowie czy potrwa jeszcze dłużej.
 

Komentarze

Komentarz zanim zostanie opublikowany, poddany jest weryfikacji. Jeżeli jego treść nie łamie regulaminu strony, będzie opublikowany.

Brak komentarzy.