Reprezentacja Polski na Mistrzostwach Świata - część 2

2015-02-14, 09:07   A A A   drukuj   Rafał Pawleta

fot. Wikimedia Commons
Pierwsze finały Mistrzostw Świata w piłce nożnej po wojnie odbyły się w 1950 roku w dalekiej Brazylii. Polacy bardzo mocno doświadczeni zawieruchą wojenną nie mieli czasu ani głowy do brania udziału w tej imprezie, co zresztą nie powinno dziwić.

Nasza narodowa reprezentacja została zgłoszona do kolejnego czempionatu, tym razem organizowanego przez Szwajcarów, którzy w 1954 roku zorganizowali imprezę dla najlepszych ekip narodowych naszego globu. Po wylosowaniu drużyny Madziarów naszą reprezentację… wycofano z rozgrywek obawiając się kompromitacji z drużyną takich ówczesnych asów piłkarskich jak Puskas, Kocsis, Czibor, Bozsik czy Grosics. W polskiej prasie przemilczano ten niezbyt dla nas zaszczytny fakt, a w zamian ogłoszono „trzyletni plan podwyższenia poziomu naszego piłkarstwa”. Takie to były dziwne i niezrozumiałe dla dzisiejszych kibiców czasy… Węgrzy faktycznie potwierdzili swoją klasę zdobywając tytuł wicemistrzowski choć tej drużynie wróżono wówczas zwycięstwo. Na drodze stanęła im drużyna Republiki Federalnej Niemiec, która w finale wygrała z Madziarami spotkanie 3:2, choć przegrywała po 9 minutach 0:2… Mecz ten po dziś budzi ogromne emocje i kontrowersje. Według jednej z hipotez piłkarze niemieccy byli wówczas na dopingu, choć nigdy nie zostało to udowodnione…

W kolejnej edycji Mistrzostw Świata los w eliminacjach przydzielił nam reprezentacje Finlandii oraz ZSRR. Z pierwszym rywalem nie mieliśmy żadnych problemów pokonując ich dwukrotnie 3:1 i 4:0. Spotkania z naszym wschodnim sąsiadem przeszły natomiast do historii naszego futbolu. W pierwszym pojedynku rozegranym w Moskwie 23 czerwca 1957 roku nie mieliśmy wiele do powiedzenia gładko przegrywając 0:3. W rewanżu na Stadionie Śląskim w Chorzowie w dniu 20 października 1957 roku pokonaliśmy ZSRR 2:1 po niezwykle dramatycznym i emocjonującym spotkaniu, w którym geniuszem błysnął nasz rewelacyjny napastnik Gerard Cieślik strzelając obie bramki legendarnemu (przez wielu fachowców uważany za najlepszego bramkarza w historii futbolu) Jaszynowi. Ówczesny regulamin eliminacji Mistrzostw Świata przewidywał w przypadku równej ilości punktów spotkanie barażowe o awans do finałów. Tak właśnie stało się w przypadku naszej rywalizacji z piłkarzami rosyjskimi. Do barażowego pojedynku doszło w Lipsku 24 listopada 1957 roku Tym razem nie potrafiliśmy stawić czoła rywalowi, przegrywając 0:2. Tak zakończyła się nasza rywalizacja w eliminacjach do światowego czempionatu, który rok później, w 1958 roku odbył się w Szwecji. Nasi wschodni sąsiedzi doszli w nich do ćwierćfinału, ulegając gospodarzom 0:2. Szkoda straconej szansy ponieważ biało-czerwoni dysponowali wówczas świetnym składem ze wspomnianym już wcześniej Gerardem Cieślikiem, Lucjanem Brychczym i Edwardem Szymkowiakiem na czele. 

W eliminacjach do kolejnego mundialu los przydzielił nam tylko jednego rywala, była nim reprezentacja nieistniejącej obecnie Jugosławii. Na wyjeździe w Belgradzie przegraliśmy 1:2, a u siebie tradycyjnie na Stadionie Śląskim w Chorzowie jedynie zremisowaliśmy 1:1. Znów zabrakło niewiele do sukcesu… Nasi rywale w finałach rozgrywanych tym razem w dalekim Chile w 1962 roku osiągnęli wysokie 4. miejsce, ulegając w meczu o brązowy medal gospodarzom 0:1. 

Kolejne mistrzostwa odbyły się w 1966 roku w ojczyźnie futbolu Anglii. Tradycyjnie poprzedziły je eliminacje, w których los przydzielił nam ekipy Italii, Szkocji i ponownie Finlandii. Pierwsze dwie wyprzedziły nas w końcowej klasyfikacji. Udało się wyprzedzić jedynie wyraźnych outsiderów grupy, czyli Finów. Nasz bilans zamknął się dwoma zwycięstwami, remisami i porażkami, czyli bez rewelacji. To zdecydowanie za mało aby myśleć o awansie. Dotkliwą porażką była z pewnością ta poniesiona z Włochami aż 1:6 w Rzymie. Kibice też z pewnością nie chcą pamiętać porażki ze wspomnianą już Finlandią 0:2 w Helsinkach. Na uwagę zasługuje niezwykły wyczyn przyszłej wspaniałej gwiazdy polskiego futbolu Włodzimierza Lubańskiego, który w Szczecinie 24 października 1965 roku strzelił Finom cztery bramki, w dodatku wszystkie w pierwszej połowie spotkania! Niezależnie od klasy przeciwnika należy pamiętać, że nasz wspaniały napastnik miał wówczas zaledwie 18 lat.

Finały kolejnego mundialu odbyły się w Meksyku w 1970 roku. Aby się w nich znaleźć należało tradycyjnie przejść przez sito eliminacji. Tym razem w grupie znaleźliśmy się razem z Bułgarią, Holandią i Luksemburgiem. Do awansu zabrakło niewiele, odnieśliśmy cztery zwycięstwa, notując jednocześnie dwie porażki. O jeden punkt lepsi okazali się Bułgarzy, którzy do czterech zwycięstw dorzucili jeden remis i jedną porażkę. Włodzimierz Lubański był już wtedy wielką gwiazdą nie tylko polskiego futbolu. Udowodnił to w meczu z Luksemburgiem w Krakowie w dniu 20 kwietnia 1969 roku, kiedy strzelił rywalom pięć bramek. W innych spotkaniach dorzucił jeszcze dwa trafienia stając się jednym z najlepszych strzelców całych eliminacji! Więcej od niego w europejskiej strefie eliminacyjnej strzelił jedynie niezrównany bombardier niemiecki Gerd Muller – 9 bramek. Do Meksyku pojechali wspomniani już Bułgarzy, którzy na mundialu nie osiągnęli niczego spektakularnego, odpadając w grupie eliminacyjnej po dwóch porażkach i jednym remisie.
 

Komentarze

Komentarz zanim zostanie opublikowany, poddany jest weryfikacji. Jeżeli jego treść nie łamie regulaminu strony, będzie opublikowany.

Brak komentarzy.