ISSN
Sportowa Historia

Czy wiesz, że: po raz pierwszy dwóch Polaków w czołówce

2015-09-27, 08:48   A A A   drukuj   Michał Hasik

fot. Wikimedia Commons/Haggisnl
Czy wiesz, że nigdy wcześniej dwóch Polaków nie zmieściło się w czołowej „dziesiątce” mistrzostw świata w kolarstwie szosowym w jeździe indywidualnej na czas?

Kilka dni temu Maciej Bodnar i Marcin Białobocki dokonali historycznego wyczynu. Obaj zameldowali się w czołowej „dziesiątce” mistrzostw świata w kolarstwie szosowym w jeździe indywidualnej na czas. Bodnar zajął 8. miejsce, natomiast jego kolega z kadry, debiutujący w tego typu imprezie, uplasował się jedno „oczko” niżej. Nigdy wcześniej dwóch reprezentantów Polski nie było tak wysoko w mistrzostwach globu.

Wcześniej największych emocji w jeździe indywidualnej na czas dostarczał nam Zenon Jaskuła. Trzeci kolarz Tour de France w 1995 roku w Bogocie zajął 7. miejsce. Rok wcześniej we włoskim Agrigento wywalczył 9. pozycję. Ten sam wynik powtórzył w 1997 roku w San Sebastian.

Znacznie więcej sukcesów odnosiliśmy w rywalizacji ze startu wspólnego, co w głównej mierze wynika z dłuższej tradycji tego wyścigu. W zeszłym roku, dzięki ogromnej pracy zespołowej polskiej drużyny, na najwyższym stopniu podium stanął Michał Kwiatkowski. W 2000 roku we francuskim Plouay srebrny krążek wywalczył Zbigniew Spruch (przegrał tylko z Łotyszem Romānsem Vainšteinem). Rok później bliski pozycji medalowej był Piotr Wadecki, który w Lizbonie ukończył zmagania szosowców na 6. miejscu. 

Przed erą zawodowców, w latach 1921-1995, rozgrywano wyścigi o mistrzostwo świata również w kategorii amatorów. Tragicznie zmarły Joachim Halupczok w 1989 roku we francuskim Chemberey zdobył w fantastycznym stylu tęczową koszulkę. Jego przewaga na mecie nad drugim kolarzem wyniosła blisko trzy minuty! Cztery lata wcześniej (1985 rok, Giavera del Montello, Włochy) po złoto sięgnął Lech Piasecki. 

Złota era polskiego kolarstwa przypadła na lata 70-te poprzedniego wieku. Poza sukcesami w Wyścigu Pokoju nasi zawodnicy brylowali również na mistrzostwach świata. W 1973 roku Mazurka Dąbrowskiego odsłuchał Ryszard Szurkowski, wyprzedzając w wyścigu ze startu wspólnego swojego kolegę z reprezentacji Stanisława Szozdę. Szurkowski liczył na złoty medal rok później, ale w walce o najwyższe miejsce na podium uprzedził go inny Polak - Janusz Kowalski. Koniec lat 70-tych to dwa srebrne medale zdobyte przez „biało-czerwonych”. W 1978 roku 2. miejsce w niemieckim Nurburgu wywalczył Krzysztof Sujka. Jego wyczyn należy rozpatrywać w kategoriach dużej niespodzianki. W następnych latach Polak nie nawiązał do swojego największego sukcesu. W kolejnej edycji światowego czempionatu uplasował się na odległej 91. pozycji. Miłą niespodziankę sprawił wówczas polskim kibicom inny kolarz z orzełkiem na piersi. Jan Jankiewicz, bo o nim mowa, przegrał tylko z Włochem Gianni Giacomini. Do medalu w rywalizacji indywidualnej Jankiewicz dorzucił też srebrny krążek wywalczony z drużyną w wyścigu na 100 kilometrów.

W latach 70-tych naszą specjalnością stał się właśnie wyścig drużynowy na czas. W ciągu dziesięciolecia zdobyliśmy aż 5 medali w tej konkurencji – dwa złote (1975 rok, Belgia i 1973 rok, Barcelona), jeden srebrny (1979 rok, Valkenburg) oraz dwa brązowe (1971 rok, Szwajcaria i 1977 rok, San Crostobal). Dorobek zespołowy uzupełnia srebro wywalczone w 1989 roku w szczęśliwym dla nas Chambery. Szansę na najwyższy laur zaprzepaścił defekt roweru Andrzeja Sypytkowskiego.
 

Komentarze

Komentarz zanim zostanie opublikowany, poddany jest weryfikacji. Jeżeli jego treść nie łamie regulaminu strony, będzie opublikowany.

Brak komentarzy.