Henryk Hubal-Dobrzański

2014-04-28, 07:11   A A A   drukuj   Tomasz Michalak

fot. Wikimedia Commons
Henryk Dobrzański, a właściwie Henryk Hubal-Dobrzański z Dobrej herbu Leliwa pseudonim  „Hubal” urodził się 22 czerwca 1897 roku, zginął 30 kwietnia 1940 roku w bitwie pod Anielinem nieopodal Opoczna.

Dla wielu znany jest jako ostatni żołnierz kampanii wrześniowej, który nie złożył broni i walczył z okupantem hitlerowskim mimo rozkazu demobilizacji. Niewielu już pamięta, że „Hubal” to także Olimpijczyk z Amsterdamu.

Henryk Dobrzański urodził się w rodzinie szlacheckiej o głębokich korzeniach patriotycznych. Jego dziadek walczył w Powstaniu Styczniowym. Wielu badaczy rodów szlacheckich twierdzi, że rodzina „Hubala” pochodzi od Zawiszy Czarnego.  Po ukończeniu szkoły powszechnej, a później uzyskaniu matury. Został przyjęty na Uniwersytet Jagielloński – Studium Rolnicze. Wybuch wojny nie pozwolił na rozpoczęcie nauki. Zgłosił się do wojska, a konkretnie do Legionów Polskich. Jednak aby zostać przyjętym oszukał komisje rekrutacyjną podając rok urodzenia 1896. Służył w 3 szwadronie 2 Pułku Ułanów Legionów Polskich. Uczestniczył również w wojnie polsko–ukraińskiej w roku 1918 i polsko–bolszewickiej w latach 1919–1921. Po wojnie pozostał w wojsku, w szeregach 2. Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich, gdzie wyróżnił się jako jeden z najlepszych jeźdźców. W latach 1922–1923 był słuchaczem Centralnej Szkoły Jazdy w Grudziądzu. 

Podczas zawodów w Warszawie, Bielsko–Białej, Lwowie, Piotrkowie Trybunalskim, Nowej Wsi rotmistrz Dobrzański odnotował 16 pierwszych i 6 drugich miejsc. Doskonałe wyniki sportowe wpłynęły na powołanie go w lutym 1925 roku do powstałej w Warszawie pod dowództwem ppłk. Rómmla „grupy przygotowawczej” sportu konnego. Tym samym wszedł do ekipy jeźdźców na międzynarodowe konkursy w Nicei, Londynie i Aldershot. Na międzynarodowych zawodach w Nicei reprezentacja Polski w składzie: H. Dobrzański, K. Rómmel, A. Królikiewicz, K. Szosland i W. Zgorzelski pierwszy raz w historii polskiego jeździectwa zdobyła Puchar Narodów. Dobrzański wygrał konkurs o „Nagrodę Monaco” a w innych zajmował czołowe miejsca, zdobywając łącznie 7 nagród. Dużym sukcesem zakończyły się również występy jeźdźców w Londynie i Aldershot. Dobrzański za dwukrotne bezbłędne przejechanie parcoursu na koniu „Generał” w konkursie o Puchar Narodów otrzymał od księcia Walii złotą papierośnicę z wygrawerowanym napisem: „Dla najlepszego jeźdźca spośród oficerów wszystkich narodów”. Dalsze starty Dobrzańskiego w reprezentacji Polski na konkursach międzynarodowych nie wypadły już tak imponująco. W dniach 15–18 kwietnia 1926 roku odbyły się VI Międzynarodowe Wojskowe Konkursy Hipiczne w Nicei, na których Dobrzański pojechał słabo. Jego forma jednak rosła i na kolejnych zawodach, które odbyły się w Neapolu zajął drugie i trzecie miejsce. W Mediolanie Dobrzański zajmował czołowe miejsca, ale nie odniósł znaczących sukcesów. Do kraju ekipa polska wróciła już po wydarzeniach przewrotu majowego. Mimo dobrych wyników w konkursach krajowych i zagranicznych nie został zakwalifikowany do ekipy jeźdźców wyjeżdżających na jesienne konkursy do Nowego Jorku.

Z początkiem 1927 roku, prawdopodobnie w głównej mierze dzięki sukcesom sportowym Dobrzański został awansowany do stopnia majora. Ciągle jednak nie rozstawał się ze sportem jeździeckim, prowadząc systematyczne treningi, chciał udowodnić swoje wysokie umiejętności jeździeckie, a tym samym powrócić do reprezentacji kraju. W 1927 roku nie brał udziału w zawodach zagranicznych, a jedynie startował w konkursach krajowych w Grudziądzu, Ciechocinku i Sierakówku, gdzie zajmował czołowe lokaty. Dużym wyczynem było zajęcie 1. miejsca na I Międzynarodowych Konkursach Hippicznych w Warszawie. W pierwszym dniu zawodów w trakcie jazdy próbnej koń pod Dobrzańskim wywrócił się wraz z jeźdźcem. Na skutek upadku stracił on przytomność i został odwieziony do szpitala. Po otrzymaniu pierwszej pomocy, mocno poturbowany, mimo protestów lekarzy powrócił na stadion, wygrał, po czym wrócił do szpitala. W sierpniu 1927 roku został przeniesiony do 18 Pułku Ułanów Pomorskich w Grudziądzu gdzie objął stanowisko dowódcy szwadronu. Dobre wyniki Dobrzańskiego spowodowały, że został powołany do tworzącej się grupy olimpijskiej w Centrum Wyszkolenia Kawalerii, która przygotowywana była w Grudziądzu przez ppłk. Karola Rómmla. Do Amsterdamu na IX Olimpiadę pojechało ośmiu zawodników, wśród nich jako rezerwowy mjr Dobrzański. Zespół polski zdobył tam srebrny i brązowy medal oraz czwarte miejsce indywidualnie, zajęte w Pucharze Narodów przez K. Gzowskiego. Po powrocie z olimpiady mjr Dobrzański w drugiej połowie września 1928 roku wziął udział w II Międzynarodowych Konkursach Hippicznych rozgrywanych w Warszawie, gdzie znów pokazał wielką klasę doskonałego jeźdźca. W Konkursie Rzeki Wisły zajął drugie miejsce pokonując m.in. Czechosłowaka Venturę – mistrza olimpijskiego z Amsterdamu oraz wszystkich najlepszych jeźdźców krajowych. Warszawskie zawody praktycznie zakończyły wielką karierę sportową majora. Dobrzański reprezentował Polskę na 11 międzynarodowych konkursach hippicznych, zdobywając 3-I miejsca, 1-II miejsce, oraz 24 dalszych. Po zakończeniu czynnego uprawiania sportu jeździeckiego, sportową pasję przeniósł na wyścigi, w których startował sporadycznie i ze zmiennym szczęściem aż do 1937 roku.

Tuż przed wybuchem II wojny światowej otrzymał przydział jako zastępca dowódcy 110. Rezerwowego Pułku Ułanów. Mimo że jednostka miała wejść do walki w drugiej linii, szybkie postępy wojsk niemieckich sprawiły, że 11 września została przeniesiona do Wołkowyska, a stamtąd w kierunku Grodna i Lasów Augustowskich. W trakcie marszu stoczyła kilkanaście potyczek z Wehrmachtem i brała udział w obronie Grodna przed wkraczającą ze wschodu Armią Czerwoną.

Po kapitulacji Warszawy 28 września przed oddziałem mjr Dobrzańskiego stanął wybór – ewakuacja do Francji przez Węgry lub Rumunię, rozwiązanie lub kontynuacja walki. Około 50 żołnierzy z Dobrzańskim na czele podjęło decyzję marszu na południe. 1 października przekroczyli Wisłę w okolicach Dęblina i kontynuowali marsz w kierunku Gór Świętokrzyskich. Tego samego dnia oddział stoczył pierwszą potyczkę z Niemcami i postanowił schronić się na Kielecczyźnie do czasu ofensywy alianckiej na Zachodzie, której spodziewano się na wiosnę 1940.

Bitwa pod Kockiem zakończyła kampanię polską, lecz nie zakończyła oporu Polaków. Major Henryk Dobrzański przyjął pseudonim „Hubal” (przydomek rodowy gałęzi Dobrzańskich, z której się wywodził), a jego oddział, teraz jako Oddział Wydzielony Wojska Polskiego, stał się pierwszym oddziałem partyzanckim II wojny światowej. 2 października 1939 hubalczycy odnieśli pierwsze zwycięstwo nad Niemcami w potyczce pod Wolą Chodkowską. Dzięki pomocy ludności mieszkańców Kielecczyzny oddziałowi udawało się wymykać z organizowanych przez Niemców pułapek. Wyjątkiem była częściowo udana akcja Niemców na początku listopada, kiedy w wyniku obławy oddział mjr „Hubala” został zaskoczony we wsi Cisownik i wymknął się z zasadzki kosztem utraty prawie wszystkich koni. Niemcy reagowali na działalność oddziału represjami w stosunku do cywilów – oficjalnie z tego powodu kierownictwo ZWZ i Delegatura Rządu na Kraj nakazały mjr „Hubalowi” rozwiązać oddział, mimo wcześniejszej zgody na jego rozbudowę, która nastąpiła w czasie kilkutygodniowego pobytu „hubalczyków” we wsi Gałki. Wiązało się to ze zmianą na stanowisku komendanta ZWZ – w miejsce gen. Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego „Torwida”, funkcję tę objął gen. Stefan Rowecki „Grot”, sceptycznie nastawiony do idei umundurowanej partyzantki. Gen. Rowecki w depeszy z 15 kwietnia 1940 roku określił działania „Hubala” jako „niepoczytalne”, obciążył go odpowiedzialnością za represje niemieckie wobec ludności cywilnej oraz za to, że „dwukrotnie nie usłuchał rozkazu rozwiązania partyzantki”. „Hubala ścigam, chcę go wysłać za granicę, w przyszłości oddam go pod sąd” – pisał. „Hubal” podporządkował się częściowo rozkazowi, dając swoim podkomendnym swobodę decyzji. Sam z grupą ochotników liczącą 72 ludzi kontynuował walkę, ograniczając jednak kontakty z ludnością cywilną do minimum, aby nie narażać jej na represje.

30 marca 1940 oddział mjr „Hubala” zadał poważne straty (ok. 100 zabitych) batalionowi policji w potyczce pod Huciskiem. 1 kwietnia w walkach pod Szałasem hubalczycy stoczyli kolejny bój, tym razem z oddziałem SS, również wychodząc zwycięsko z konfrontacji. Jednak wskutek przewagi liczebnej Niemców, próba przebicia przez pierścień okrążenia, zakończyła się utratą kontaktu między plutonami piechoty i kawalerii „Hubala”, które do jego śmierci działały oddzielnie.

Dla zlikwidowania zagrożenia ze strony Szalonego Majora Niemcy sformowali liczącą 1000 żołnierzy grupę antypartyzancką złożoną z formacji SS, batalionu Wehrmachtu i jednostki czołgów. Liczebność oddziału mjr „Hubala” nigdy nie przekroczyła 300 żołnierzy, do walki z nim Niemcy zaangażowali natomiast ogółem ok. 8000 ludzi. 11 kwietnia Niemcy spacyfikowali Skłoby i Hucisko, zabijając wszystkich mężczyzn. Wydarzenie to wstrząsnęło „Hubalem”, który do tej pory nie zdawał sobie w pełni sprawy z realiów hitlerowskiej okupacji.

Niemcy o ruchach oddziału mjr Hubala byli informowani przez miejscowych konfidentów, którzy współpracowali z okupantem. 30 kwietnia 1940 roku poczet majora, został zaskoczony w czasie biwaku (prawdopodobnie w wyniku zdrady) przez oddziały 372. dywizji Wehrmachtu w okolicach Anielina koło wsi Studzianna, w odległości ok. 20 km od Opoczna. W gwałtownej walce oddział uległ rozproszeniu, a sam „Hubal” poległ z bronią w ręku; kula z serii z karabinu maszynowego trafiła majora prosto w serce.

Niemcy zmasakrowali jego ciało i wystawili je na widok publiczny, a następnie wywieźli do Tomaszowa Mazowieckiego i prawdopodobnie spalili lub pochowali w nieznanym miejscu.

Materiał na podstawie:
majorhubal.pl
wikipedia.org
 

Komentarze

Komentarz zanim zostanie opublikowany, poddany jest weryfikacji. Jeżeli jego treść nie łamie regulaminu strony, będzie opublikowany.

Brak komentarzy.