ISSN
Sportowa Historia

Notatka z życia: Pierwszy powojenny mistrz olimpijski

2014-11-06, 09:10   A A A   drukuj   Piotr Stokłosa

fot. Wikimedia Commons
Był pierwszym polskim sportowcem, który po wojnie wywalczył złoty medal olimpijski. W 1952 roku w Helsinkach Zygmunt Chychła zwyciężył w bokserskim turnieju w wadze półśredniej, pokonując w finale reprezentanta ZSRR – Siergieja Szczerbakowa. Rok później musiał zakończyć imponującą karierę z powodu gruźlicy.

Zygmunt Chychła urodził się 5 listopada 1926 roku w Gdańsku. Przygodę z boksem rozpoczął w tamtejszej Gedanii tuż przed wybuchem II wojny światowej, w 1939 roku. „Pod czujnym okiem trenera Karnatha robiłem widoczne postępy. Wreszcie mogłem rozpocząć pierwsze sparringi, na które z takim utęsknieniem czekałem” – wspominał po latach w swojej książce „Między linami ringu”. Wkrótce jednak zamiast z pięściarzami na ringu, Chychła musiał walczyć na froncie. Wojenna zawierucha przeciągnęła go przez Francję i Włochy, Wehrmacht (przymusowe wcielenie) i armię gen. Andersa. Do Polski wrócił w 1946 roku, by znów móc na spokojnie zająć się boksowaniem.

Dwa lat później wziął udział w igrzyskach olimpijskich w Londynie, już jako mistrz Polski. W swojej kategorii wagowej dotarł do ćwierćfinału, gdzie jednak uległ Włochowi D’Ottavio. „Gdy po pierwszym starciu szedłem do narożnika, zdawałem sobie sprawę, że rundę przegrałem. I chociaż nie przesądzało to jeszcze losów walki, popuściłem wodzy pesymistycznym horoskopom. To mnie załamało. Tracąc wiarę we własne siły oddałem przeciwnikowi walkowerem psychiczny pojedynek” – tak tamten pojedynek opisywał w swoich wspomnieniach. Choć z Londynu nie udało się przywieźć medalu, na krajowych ringach Chychła w kolejnych latach okazywał się w swojej kategorii najlepszy. Zdobył tytuł mistrza kraju jeszcze trzykrotnie – w 1949, 1950 i 1952 roku. 

W 1951 i 1953 roku tytułów nie zdobył, gdyż… w ogóle nie wystartował w zawodach o krajowy prymat. Udało mu się za to wywalczyć mistrzostwo Europy, najpierw w Mediolanie, a dwa lata później przed polską publicznością w Warszawie. Niewiele brakowało, a nie miałby w ogóle okazji wystąpić w tych zawodach. W 1949 roku, kiedy polska ekipa wracała z Finlandii, gdzie sparowała z tamtejszą reprezentacją, w samolot uderzył piorun. „Nagle w samolocie ujrzeliśmy oślepiający błysk – powietrzem wstrząsnęła ogłuszająca detonacja. Samolotem rzuciło kilkadziesiąt metrów w dół – poczułem, jak żołądek zaczyna »pędzić« aż pod samo gardło. Miałem uczucie, że za moment – »wysiadka« na Bałtyku. Instynktownie wsunąłem się w fotel, nacisnąłem kaszkiet na uszy i postawiłem kołnierz palta, aby mi się woda za koszulę nie wlała…”. Na szczęście pilotom udało się opanować maszynę i polscy pięściarze szczęśliwie wrócili do kraju.

Z kolejną wizytą Chychły w Finlandii wiążą się już znacznie przyjemniejsze wspomnienia. W 1952 roku poleciał wraz z polską reprezentacją do Helsinek, aby walczyć tam o olimpijskie laury. Udało mu się wygrać w wadze półśredniej i zdobyć pierwsze powojenne złoto dla Polski. Tak chwile po walce opisywał bokser w swoich wspomnieniach: „Chwiejnym krokiem wracam do narożnika wprost… w objęcia Stamma. Ale jego radość nie jest jeszcze oficjalna. Dopiero po chwili z megafonu spłynął spokojny, urzędowy głos spikera: »Chichła – Puola«. A więc zdobyłem dla Polski złoty medal (…)”. Mało kto spodziewał się, że będzie to jeden z ostatnich sukcesów sportowych Chychły.

Zaraz po triumfalnym powrocie z igrzysk pięściarz dowiedział się bowiem, że jest chory na gruźlicę. Chciał wycofać się ze sportu, ale władze zapewniły go, że choroba się cofnęła. Wszystko dlatego, że w 1953 roku miały się odbyć w Polsce niezwykle ważne mistrzostwa Europy. Chychła, przekonany, że z jego zdrowiem wszystko jest w porządku, wystartował w zawodach i sięgnął po złoto. Nieleczona gruźlica spowodowała jednak szkody w jego płucach i pięściarz musiał w wieku 27 lat zakończyć karierę. W swoich wspomnieniach nie mógł oczywiście napisać o całej sytuacji. Znajdujemy w nich tylko krótką wzmiankę: „Zdawałem sobie sprawę, że musi nadejść taki dzień, kiedy serce zacznie pracować w wolniejszym rytmie, kiedy ciało straci na dynamice, a cios będzie słabszy i mniej precyzyjny. I wtedy przegram, raz, drugi, trzeci. A cóż może przysporzyć sportowcowi piękniejszej sławy jak nie to, że wycofał się z boiska, bieżni czy ringu w glorii niepokonanego?”

Zygmunt Chychła zakończył więc karierę, ale pozostał przy boksie, trenując następców w gdańskiej Gedanii, o czym wspomina w książce. Pracował także na kolei. W 1972 roku wyjechał z rodziną do Niemiec, na stałe. Właśnie tam, 26 września 2009 roku, zmarł w domu seniora w Hamburgu. Sześć lat wcześniej przyznano mu tytuł Honorowego Obywatela Miasta Gdańsk. Gdyby Zygmunt Chychła żył, wczoraj skończyłby 88 lat. Nie dane było mu dożyć tak sędziwego wieku, ale jego zasługi dla polskiego boksu zapamiętane zostaną na zawsze.

Materiał na podstawie:
Zygmunt Chychła, Zbigniew K. Rogowski, „Między linami ringu”, Wydawnictwo Sport i Turystyka, Warszawa 1956.
www.wikipedia.pl
Paweł Czado, Piotr Zawadzki, „Zygmunt Chychła - pierwszy polski powojenny mistrz olimpijski”, www.sport.pl (dostęp: 31.10.2014 r.).
 

Komentarze

Komentarz zanim zostanie opublikowany, poddany jest weryfikacji. Jeżeli jego treść nie łamie regulaminu strony, będzie opublikowany.

Brak komentarzy.