Sztafeta, która nie uległa ZSRR

2018-02-09, 13:27   A A A   drukuj   Mateusz Perowicz

Sport często mieszany jest z polityką. Historia sportu pełna jest przypadków, w których karierę kończyły decyzje polityków. Tego typu sytuacje zdarzały się również w polskiej kadrze. Żeńska sztafeta biegaczek podczas igrzysk w Squaw Valley przeciwstawiła się władzom ZSRR, ryzykując wydaleniem z kadry.

Polska ma na koncie pięć medali olimpijskich w biegach narciarskich. Wszystkie zostały zdobyte w biegach indywidualnych, przez jedną osobę, Justynę Kowalczyk. Medalowa przygoda zaczęła się w Turynie, gdzie reprezentantka Polski sprawiła swoimi kibicom wiele emocji. Po niepokojącym omdleniu na trasie biegu 10 km techniką klasyczną sięgnęła po brązowy medal na dystansie 30 km stylem dowolnym. Cztery lata później w kanadyjskim Vancouver Kowalczyk sięgnęła po trzy medale. Brąz na 25 km, srebro w sprincie i wymarzone złoto w biegu na 30 km. Drugi złoty krążek dołożyła w Soczi w biegu na 10 km stylem klasycznym. To jak na razie cały dorobek polskiej kadry w biegach narciarskich na igrzyskach. Mogliśmy zdobyć jeszcze jeden krążek, dla odmiany w sztafecie.

Bunt przeciwko ZSRR

Podczas biegu sztafetowego kobiet na igrzyskach w Squaw Valley murowanymi kandydatkami do złota były Rosjanki, które nie miały sobie równych brylując w biegach indywidualnych. Jednak już na starcie zawodów doszło do pechowej sytuacji. Narta rosyjskiej zawodniczki została złamana na skutek kolizji ze Szwedką. Ostatecznie ekipa z Rosji uplasowała się na drugim miejscu, przegrywając ze Szwecją. Taki układ na podium był dla reprezentantek ZSRR nie do zaakceptowania. Zawodniczki domagały się dyskwalifikacji Szwecji za umyślne uszkodzenie narty swojej rywalki. Powstał trudny do rozsądzenia konflikt, sytuacji nie zarejestrowały kamery. Słowo Rosjanki przeciw słowom Szwedki. Dlatego sędziowie postanowili zapytać o zdanie kogoś innego. Padło na Stefanię Biegun, biegnącą w polskiej reprezentacji na pierwszej zmianie. Polka znalazła się w trudnej sytuacji. Nasza sztafeta w składzie Stefania Biegun, Helena Gąsienica Daniel, Józefa Czerniawska dobiegła na metę na czwartej pozycji, po dyskwalifikacji Szwedek, biało-czerwone znalazłyby się na najniższym stopniu podium. Dodatkowo poparcia wersji Rosjanki wymagał od Polki cały związek sportowy zarówno ZSRR, jaki PRL, grożąc całej trójce wydaleniem z kadry. Stefania, przy pełnym wsparciu koleżanek z reprezentacji, przyznała że działanie Szwedki nie było zamierzone i cała sytuacja była nieszczęśliwszym przypadkiem.

Ta historia pokazuje, że medale nie są w sporcie najważniejsze. Polska sztafeta z 1960 roku udowodniła, że ważniejsza od sukcesu za wszelką cenę jest uczciwość i moralność. Miejmy nadzieję, że taka postawa przyświecać będzie wszystkim sportowcom podczas trwających igrzysk w Pjongczang.

 

Komentarze

Komentarz zanim zostanie opublikowany, poddany jest weryfikacji. Jeżeli jego treść nie łamie regulaminu strony, będzie opublikowany.

Brak komentarzy.