Notatka z życia: Na zakończenie powalczyć z "Pudzianem"

2014-06-26, 06:39   A A A   drukuj   Piotr Stokłosa

fot. Wikimedia Commons/Larry Burton
O Pawle Nastuli można powiedzieć jedno – był sportowcem spełnionym. Urodzony w Warszawie judoka podczas swojej kariery zdobył wszystko, co było do zdobycia. Trzykrotnie był mistrzem Starego Kontynentu, dwukrotnie sięgał po tytuł najlepszego na świecie, a w 1996 roku w Atlancie zdobył złoty medal olimpijski. Wielu młodych ludzi, zaczynających dopiero przygodę ze sportem, marzy o podobnych osiągnięciach.

A wszystko zaczęło się 26 czerwca 1970 roku w Warszawie. To właśnie wtedy na świat przyszedł Paweł Nastula. Sport w jego życiu na dobre zagościł wcześnie, kiedy przyszły mistrz olimpijski miał zaledwie 10 lat. Jego matka zaprowadziła go na pierwszy trening do klubu AZS AWF Warszawa i tak zapoczątkowana została trwająca 24 lata kariera jednego z najlepszych judoków w Polsce.

Pierwsze sukcesy przyszły na przełomie lat 80. i 90. Paweł Nastula zdobył wtedy dwa brązowe medale mistrzostw Europy juniorów, a w 1991 roku był już medalistą mistrzostw świata, tyle że seniorów – w wieku 21 lat zdobył srebro w Barcelonie, co dało mu przepustkę na igrzyska olimpijskie odbywające się rok później w tym samym mieście.

W swoim olimpijskim debiucie spisał się dobrze. Miał duże szanse na medal, ale w półfinale pechowo przegrał pojedynek z Raymondem Stevensem. Prowadząc w rywalizacji, rozwiązał pas, za co został ukarany, choć sam nie był tego świadom i do końca walki, mimo remisu, nie atakował. Był wyczerpany, nie wiedział, co się dzieje na macie i ostatecznie przegrał, a do finału wszedł jego rywal.

Niepowodzenie w Barcelonie Nastule powetował sobie w kolejnych latach. W 1994 roku zdobył swój pierwszy tytuł mistrza Europy, rok później był już nie tylko mistrzem Starego Kontynentu, ale także świata. 1996 rok to kolejny tytuł najlepszego europejskiego judoki w kategorii do 95 kg i mistrzostwo olimpijskie. W Atlancie Polak okazał się bezkonkurencyjny, stając na najwyższym stopniu podium. To był bardzo udany okres w karierze Nastuli, który od lutego 1994 roku przez 41 miesięcy, czyli ponad 1200 dni, do 13 marca 1998 roku, pozostawał niepokonany. W tym czasie rozprawił się z ponad 200 rywalami.

Zanim jednak ustanowił ten niesamowity rekord, został uznany przez Europejską Unię Judo za najlepszego zawodnika Starego Kontynentu w 1996 roku. Niestety, wkrótce przyszedł kres sukcesów Polaka, gdy Międzynarodowa Federacja Judo zlikwidowała kategorię wagową do 95 kg, w jej miejsce wprowadzając nową, do 100 kg. W niej Nastula nie radził sobie już tak dobrze i wiosną 2004 roku ostatecznie zakończył karierę.

Rozbrat z judo nie oznaczał jednak rozstania ze sportem. Mistrz olimpijski z Atlanty zaczął trenować Mieszane Sztuki Walki. Od 2005 stoczył 10 walk – 5 z nich wygrał, notując tyle samo przegranych. Ostatnim z jego pojedynków było „Starcie Gigantów” podczas gali KSW 24 w Łodzi, we wrześniu ubiegłego roku. Tam Nastula przegrał z Karolem Bedorfem w drugiej rundzie przez TKO. Niedawno w wywiadzie dla „Super Expressu” zapowiedział, że chciałby pożegnać się z MMA walką z Mariuszem Pudzianowskim. 

Dziś jeden z najbardziej utytułowanych judoków w historii kończy 44 lata.

Artykuł na podstawie biografii autorstwa Oskara Berezowskiego na stronie www.nastula.pl.
 

Komentarze

Komentarz zanim zostanie opublikowany, poddany jest weryfikacji. Jeżeli jego treść nie łamie regulaminu strony, będzie opublikowany.

Brak komentarzy.